Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski nie otrzymał absolutorium za ubiegły rok - zdecydowała niedawno tamtejsza rada miasta.
To głosowanie oznacza wszczęcie procedury zorganizowania referendum o odwołanie prezydenta. Ale takiego głosowania w Krakowie może w ogóle nie być. Dlaczego? Na razie radni i prezydent czekają na ocenę Regionalnej Izby Obrachunkowej, czy uchwała o negatywnym rozliczeniu Jacka Majchrowskiego z wydawania publicznych pieniędzy w 2011 roku jest zgodna z prawem.
RIO uzasadnienie swojej decyzji prześle urzędnikom dopiero w sierpniu. Wiemy jednak, że Izba podzieliła część zarzutów radnych i uznała, że brak absolutorium było słuszną decyzją.
Zgodnie z przepisami rada miasta powinna teraz podjąć uchwałę o rozpisaniu referendum, w którym mieszkańcy Krakowa zdecydowaliby, czy prezydent powinien odejść.
Ale radni Platformy Obywatelskiej (ma samodzielną większość w radzie) zdają sobie sprawę, że referenda w dużych miastach się nie udają, gotowi są więc z niego zrezygnować. - Referendum to są koszty i rzadko kończy się konkretnym rozstrzygnięciem. Ale przychodzi czas na gruntowne zmiany w zarządzaniu miastem - ocenia Grzegorz Stawowy, szef klubu PO w krakowskiej radzie miasta. Tajemnicą poliszynela jest, że PO chce mieć po prostu wpływ na decyzje personalne w ratuszu.