Tylko elita chce uczestniczyć we władzy

Sprawami samorządu najmocniej interesują się mieszkańcy dawnego zaboru austriackiego

Publikacja: 25.10.2012 21:05

Jak wygląda statystyczny Polak, który interesuje się lokalnymi sprawami i chętniej niż inni uczestniczy w życiu miasta czy gminy?

– To mężczyzna w wieku do 59 lat, dobrze wykształcony, o wyższym statusie społecznym, reprezentujący często kadrę kierowniczą lub grupę specjalistów w danych dziedzinach – mówi Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych, który ogłosił wczoraj raport o partycypacji społecznej. – Ten portret też potwierdza, że we władzy chce współuczestniczyć elita kraju.

Częściej jest to mieszkaniec wsi niż dużego miasta.
Kobiety angażują się mniej chętnie. Najrzadziej – panie po podstawówce mieszkające w miastach o liczbie ludności większej niż 250 tys.

Mieszkańcy metropolii nie interesują się raczej sprawami budżetów miast, dużymi inwestycjami, chętniej wypowiadają się, gdy kwestie dotyczą spraw ich osiedla czy dzielnicy.

– Z naszych doświadczeń wynika, że w dużych miastach partycypacja społeczna powinna być bardziej zinstytucjonalizowana. Tutaj role partnerów ratusza w konsultowaniu istotnych kwestii przejmują ruchy społeczne. W Warszawie są one bardzo aktywne – komentuje wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.

Z badań Instytutu wynika też jeszcze inny ciekawy podział – związany z historią Polski.
– Zainteresowanie lokalnymi sprawami, inwestycjami czy remontami dróg wykazują bardziej mieszkańcy rejonów dawnego zaboru austriackiego i częściowo pruskiego. Ta aktywność jest natomiast praktycznie żadna tam, gdzie funkcjonował zabór rosyjski – wywodzą eksperci Instytutu.

I na przykład w województwie podlaskim zaledwie 5,4 proc. badanych deklaruje udział w jakichkolwiek konsultacjach organizowanych przez samorząd. W kujawsko-pomorskim natomiast – 50 proc., a w podkarpackim – aż 63,3 proc. Mazowsze reprezentuje statystyczny środek – 35 proc.

Przeciętnie w Polsce zaledwie 2,5 proc. badanych kiedykolwiek współdecydowało z władzami o lokalnych sprawach. Jeszcze mniej osób – niecałe 2 proc. – samodzielnie wypracowało jakieś rozwiązania dla samorządu.
– Partycypacja społeczna przy podejmowaniu decyzji przez lokalne władze ma charakter ekskluzywny – ocenia Sobiesiak-Penszko.

Gdy Instytut wprost pytał mieszkańców, czy są zainteresowani działaniami lokalnych władz, "tak" odpowiedziało 85 proc. urzędników i 66 proc. mieszkańców.

Te odpowiedzi różnią się też, gdy te dwie grupy pyta się, czy konsultacje społeczne są potrzebne, nawet jeśli wydłużają proces podejmowania decyzji. Do tego przekonanych jest 68 proc. urzędników i 73 proc. mieszkańców.

Gdy Polakom się coś nie podoba, jak się okazuje, wcale nie są skorzy do wychodzenia od razu na ulice, manifestowania i pikietowania. W ciągu ostatniego roku przynajmniej raz w protesty społeczne włączył się co trzeci mieszkaniec miasta i co czwarty mieszkaniec wsi (tak by wynikało z ich deklaracji), ale miały one raczej charakter postulatów niż aktywnego sprzeciwu.

Mieszkańcy najchętniej zgłaszają swoje uwagi na sesjach rad czy posiedzeniach komisji (tak twierdzi 64 proc. badanych) czy za pośrednictwem innych radnych (62 proc). Ponad 36 proc. sięga po pomoc lokalnych mediów, a 19 proc. próbuje interweniować u władz wyższego szczebla.

Manifestacje, blokady i strajki to ostateczność – do udziału w nich przyznaje się 15 proc. badanych.

Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie