Pozbyć się krwiopijców

Miliony komarów atakują co dnia. Do walki z nimi ruszyły samorządy.

Aktualizacja: 04.07.2013 02:42 Publikacja: 04.07.2013 02:42

Wiele osób chętnie sięga po środki na komary

Wiele osób chętnie sięga po środki na komary

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Uciążliwe są zwłaszcza rano i wieczorem. Po ich ataku wiele osób ślady ukąszenia ma przez kilkanaście dni. – Na szczęście u nas jak dotąd nie przenoszą groźnych chorób jak w Afryce – mówi dr Arkadiusz Maj, internista z Warszawy.

Tego lata komary wyjątkowo dają się we znaki. Nie ma chyba osoby, która dotąd nie została przez nie pogryziona. – Mam wrażenie, że jest ich trzy razy więcej niż w latach poprzednich. Bez posmarowania specjalnym płynem nie wychodzę na dwór z dziećmi. A i tak widzę, że średnio pomaga, bo synowie cali w bąblach chodzą – mówi Barbara Nowak, z podwarszawskich Marek, mama dwóch chłopców.

Mocniej tną w parne dni

Poseł PO Stefan Niesiołowski, który jest profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, specjalistą od entomologii (nauki o owadach) mówi „Rz", że w tym roku komarów wcale nie jest więcej, a jedynie są bardziej agresywne. – Mocniej po prostu gryzą, zwłaszcza w parne i wilgotne dni – mówi prof. Niesiołowski.

W Polsce mamy ok. 50 odmian tych owadów, a zaledwie kilka to krwiopijcy. Najbardziej popularny gatunek to Culex Pipniens – tłumaczy prof. Niesiołowski. Dodaje, że ludzi, ale też inne ssaki stałocieplne i ptaki atakują samice komarów, które potrzebują krwi, by złożyć jaja.

Wojnę komarom wypowiada część samorządów. W Świnoujściu na zlecenie miasta wynajęte w przetargu firmy prowadzą opryski, które zaczynają się już od kwietnia i trwają do jesieni. – Poza tym robimy odymianie miejsc, gdzie owady składają jaja – mówi Robert Karelus, rzecznik Świnoujścia. Dodaje, że miasto podczas walki z komarami szuka szprzymierzeńców m.in. wśród naukowców. – Współpracujemy choćby z Państwowym Zakładem Higieny czy naukowcami z Uniwersytetu Wrocławskiego. Dzięki nim zmieniliśmy środki w opryskach, bo okazało się, że nie wszystkie działają na określone gatunki owadów – tłumaczy Karelus.

Gmina wiejska Dębica w ub. roku zakupiła za blisko 100 tys. zł urządzenie do oprysków. – Poprzedniego lata tylko je testowaliśmy. Ale w tym roku wykorzystujemy je na całego. Pryskamy w okolicach gdzie komarów i ich larw jest najwięcej – mówi Marek Mikrut, kierownik referatu ochrony środowiska w tej gminie. Dodaje, że na pierwszy ogień poszły miejscowości jak Kozłów, gdzie niedawno doszło do zalania i jest dużo stojących wód. – Naszym urządzeniem interesują się inne gminy czy prywatne ośrodki wypoczynkowe. Chcą od nas pożyczyć, by zrobić opryski u siebie – dodaje Mikrut.

Są jednak miasta, gdzie nie walczy się z komarami. Tak jest np. w Olsztynie czy w Krakowie. – Nie robimy żadnych oprysków. Nie widzimy, by z powodu tych owadów mniej turystów przyjeżdżało do Krakowa – mówi Filip Szatanik, z urzędu miasta.

Prezydent Lublina z kolei czeka na raport w sprawie komarów przygotowany przez wydział ochrony środowiska. Ma być gotowy w przyszłym tygodniu. – Po zapoznaniu się z nim prezydent zdecyduje czy i jak walczyć z komarami – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik miasta.

Nie pryska się także w Gdańsku. Ale od 2011 r. samorząd kupuje i przekazuje chętnym mieszkańcom budki lęgowe dla jerzyków. – Te ptaki są jednym z najskuteczniejszych sojuszników człowieka w zwalczaniu plagi komarów. Jeden jerzyk potrafi zjeść nawet kilkaset komarów dziennie – mówi Anna Dobrowolska, z urzędu miasta w Gdańsku.

Owad starszy od człowieka

Czy walkę z komarami można wygrać? Zdaniem rzecznika Świnoujścia prowadzone przez lata opryski przynoszą efekty. – Owadów jest mniej. Mieszkańcy to zauważają – mówi Karelus.

Jednak prof. Niesiołowski nie ukrywa, że komar sobie poradzi w tej walce z człowiekiem. – Takie jak dziś gatunki tych owadów były na Ziemi już 40 mln, a może nawet 100 mln lat temu. Widać to po okazach bursztynu z zatopionymi komarami. A człowiek na ziemi jest dopiero od 100–150 tys. lat – zauważa prof. Niesiołowski.

Uciążliwe są zwłaszcza rano i wieczorem. Po ich ataku wiele osób ślady ukąszenia ma przez kilkanaście dni. – Na szczęście u nas jak dotąd nie przenoszą groźnych chorób jak w Afryce – mówi dr Arkadiusz Maj, internista z Warszawy.

Tego lata komary wyjątkowo dają się we znaki. Nie ma chyba osoby, która dotąd nie została przez nie pogryziona. – Mam wrażenie, że jest ich trzy razy więcej niż w latach poprzednich. Bez posmarowania specjalnym płynem nie wychodzę na dwór z dziećmi. A i tak widzę, że średnio pomaga, bo synowie cali w bąblach chodzą – mówi Barbara Nowak, z podwarszawskich Marek, mama dwóch chłopców.

Pozostało 82% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni