Reklama

Coraz więcej Świętych Mikołajów

Przedświąteczne akcje dobroczynne potężnieją z roku na rok, a Polacy masowo angażują się w nie jako wolontariusze.

Publikacja: 15.12.2013 07:00

„Szlachetna paczka” rozwija się nie tylko dzięki darczyńcom, ale i tysiącom wolontariuszy – jak ci w

„Szlachetna paczka” rozwija się nie tylko dzięki darczyńcom, ale i tysiącom wolontariuszy – jak ci w Opolu

Foto: SAM, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Kilogram ryżu lub paczka makaronu oddana w sklepie do banku żywności, świeca kupiona w kościele czy prezent dla obcych. Przed świętami chętnie pomagamy innym.

Ponad 17 tys. rodzin dostało pomoc w ramach „Szlachetnej paczki". Wartość darów sięgała 33 mln zł, o ponad 10 mln zł więcej niż w 2012 r. Podarunki przygotowało 530 tys. osób, dwa razy więcej niż przed rokiem.

– Robienie paczki jest wydarzeniem społecznym, bo angażują się w to grupy ludzi. Coraz częściej paczkę robią firmy, klasy szkolne, urzędy. Wtedy na podarunek zrzuca się większa liczba osób – zauważa Edyta Drozdowska ze stowarzyszenia Wiosna, które organizuje akcję.

Zmieniają świat

Anna Szczapa z Warszawy i jej znajomi od 10 lat organizują prywatną Wigilię, na której zbiera się ok. 20 osób. – Robimy ją przed 24 grudnia, by wspólnie pobyć, poczuć nadchodzące święta. Dotąd kupowaliśmy sobie też prezenty – opowiada pani Anna. W tym roku grupa postanowiła zrezygnować z podarków, a pieniądze przeznaczyć na „Szlachetną paczkę".

Wybrali rodzinę z warszawskiej Woli z trójką dzieci. – Mieli dużo potrzeb, dlatego oprócz naszego grona zaprosiliśmy przez Facebooka znajomych. Chcieliśmy spełnić wszystkie marzenia tej rodziny. Każdy z nas wybierał ze specjalnej listy rzeczy w sklepie internetowym. Potem  trafiły one do rodziny – opowiada pani Anna.

Reklama
Reklama

Odzew przeszedł oczekiwania. Łącznie na świąteczny dar zrzuciło się 50 osób. – Zależało nam, aby pomóc konkretnym ludziom, i to się udało. A od wolontariusza, który zawoził paczkę – a w zasadzie 20 paczek, bo tyle pakunków było – wiemy, że rodzina była szczęśliwa – dodaje Anna Szczapa.

Edyta Drozdowska zwraca uwagę, że korzystają też darczyńcy i wolontariusze biorący udział w „Szlachetnej paczce".

– To tysiące niecodziennych spotkań i niezapomnianych rozmów, wzruszeń. Wolontariusze często po raz pierwszy w życiu spotykają się z prawdziwą biedą. Darczyńcy, przygotowując pomoc dla nieznajomych, poza rzeczami pierwszej potrzeby spełniają marzenia. Potrzebujący otrzymują prezenty, po których chce im się żyć – opowiada Drozdowska.

Dodaje, że czasem ludzie mają potrzebę zmieniania świata na lepsze i wiedzą, że dzięki takim akcjom mogą to robić skutecznie. – Coraz częściej darczyńcy poza pomocą materialną znajdują pracę dla członków rodzin, którym pomagają – zauważa Drozdowska.

Wszystko ich cieszy

Edyta Sopel jest urzędnikiem w Lubaczowie na Podkarpaciu. W ubiegłym roku ona i jej koledzy z pracy kupili w ramach „Szlachetnej paczki" prezenty dla matki wychowującej pięcioro dzieci, która odeszła od męża alkoholika. – Kiedy potem napisała nam podziękowania, zdecydowaliśmy w kilka osób, że w tym roku zaangażujemy się jeszcze mocniej i zostaniemy wolontariuszami – opowiada pani Edyta.

W tym roku ich zadaniem było kwalifikowanie rodzin do programu. Z 55, które się zgłosiły, wybrali 40. Wśród nich rodzinę młodego mężczyzny, który niedawno przeszedł udar. – Jego rehabilitacją zajmowała się żona. Jej marzeniem był stół do masażu. Dzięki prywatnemu sponsorowi udało się go zdobyć – mówi Edyta Sopel. Gdy podarki trafiły do rodziny, ponoć wszyscy mieli łzy w oczach.

Reklama
Reklama

Pani Edyta wspomina też inną wielodzietną rodzinę, która dostała 26 paczek. – Nie mogli uwierzyć, że tyle dobrych osób jest na świecie. Gdy ojciec tych dzieci znalazł kartki od darczyńców w jednej z paczek, zaczął je czytać i niemal płakał ze wzruszenia – dodaje.

Zauważyła, że obdarowane rodziny cieszyły się z każdej rzeczy, którą otrzymały: – A dzieci dzieliły się wszystkim, co dostały.

Zdaniem ekspertów ludzie chętnie angażują się w tego typu akcje, bo wiedzą, że pomagają konkretnej osobie. Są jednak i minusy. – W ten sposób tracą organizacje zajmujące się działalnością charytatywną. Na akcjach pomocy wzajemnej zyskują przede wszystkim ci, których problemy zostały nagłośnione w mediach i którzy mają fajnych znajomych organizujących dla nich pomoc – mówi Grzegorz Markowski z Fundacji Batorego. – A organizacje dobroczynne wspierają wszystkich potrzebujących, nie tylko tych, o których jest głośno.

Świece jak chleb

Tego niekorzystnego efektu nie widać po najgłośniejszych akcjach. Banki żywności od 1997 r. prowadzą przed świętami Bożego Narodzenia zbiórki w sklepach. Zebrane produkty trafiają do organizacji  zajmujących się dożywianiem. W tym roku w akcji wzięło udział aż 52 tys. wolontariuszy, o 2 tys. więcej niż w 2012 r.

– Rok temu prowadziliśmy akcję zachęcającą do pracy na rzecz innych i to są jej efekty – mówi Agnieszka Bielska z Federacji Polskich Banków Żywności.

W tym roku zebrano dotąd 800 ton żywności, a zbiórka jeszcze trwa w internetowych sklepach. Można w nich kupić produkty i zostawić dla innych.

Reklama
Reklama

Już po raz 21. sprzedawane są w kościołach świece wigilijne Caritas. – Na początku akcja miała wymiar lokalny. Realizowano ją w kilku diecezjach, m.in.  w lubelskiej – wspomina Paweł Kęska z Caritas Polska. Charakter akcji od początku jest taki sam. Zysk ze sprzedaży świec przeznaczony jest na pomoc dla dzieci z biednych rodzin: na wypoczynek, od pewnego czasu także na edukację i dożywianie. – Niektóre diecezje przeznaczają środki na jeszcze inne cele – mówi Kęska.

W pierwszej edycji rozprowadzono 260 tys. świec, a w ostatnim roku 2 mln. – W tym roku może być ok. 3 mln. Szacujemy tak na podstawie dodatkowych zamówień z diecezjalnych Caritas – tłumaczy Kęska.

Dodaje, że do wszystkich parafii wysłano specjalną jubileuszową świecę z podziękowaniem za 20 lat ofiarności, hojności i za dobre serce. – Świeca Caritas stała się elementem tradycji wigilijnej w Polsce niezależnie od części  kraju – mówi Kęska.

Jego zdaniem fenomen tej akcji polega na tym, że realizuje się w zasadzie sama. – Wigilijne świece są potrzebne jak chleb, którego przecież nie trzeba promować – tłumaczy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama