– Największym naszym problemem są bezrobotni, którzy rejestrują się tylko po to, by mieć ubezpieczenie zdrowotne. My musimy ich wpisać do rejestru i proponować im pracę, chociaż wiemy, że oni nigdy z tej oferty nie skorzystają. Mamy już dość tej fikcji – mówi Jerzy Kędziora, szef Konwentu Dyrektorów Powiatowych Urzędów Pracy.
Szefów pośredniaków irytuje to, że z chwilą wejścia w życie nowej ustawy o promocji zatrudnienia (projekt jest obecnie w Sejmie) będą rozliczani z efektywności. – To trochę nie w porządku. Jak mamy mieć sukcesy, skoro nadal będziemy musieli zajmować się tymi, którzy pracować nie chcą – tłumaczy.
Z ich szacunków wynika, że takich bezrobotnych jest od 40 do 50 proc., czyli ponad 600 tys. osób w całym kraju. Większość pracuje na czarno.
Projekt ustawy reformującej urzędy pracy, choć jest w Sejmie od listopada, przeszedł tylko przez pierwsze czytanie. Drugie zaplanowano na marzec. Wiadomo jednak, że łatwo nie będzie, bo szefowie urzędów pracy już teraz dogadują się z posłami w sprawie wnoszenia poprawek.
Niektóre urzędy już dzielą bezrobotnych, nie czekając na zmianę prawa