Choć rodziny, których mogiły zniszczono domagają się zwrotu kosztów naprawy to trudno będzie im odzyskać pieniądze. – Oskarżeni nie mają żadnego majątku – przyznaje Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej.
To była jeden z większych aktów wandalizmu na polskich nekropoliach w ostatnich latach. Niemal rok temu w nocy z 21 na 22 października 2013 roku trzech pijanych mężczyzn: 29-letni Marcin B. i 32-letni Robert G. pracownicy zakładu kamieniarskiego wraz z 16-letnim synem właściciela firmy najpierw pili alkohol w zakładzie, a potem wpadli na pomysł zniszczenia grobów. Przeskoczyli więc przez mur cmentarza św. Antoniego i zaczęło dewastować groby. Wyrywali krzyże, przewracali płyty, tłukli je. W sumie uszkodzili 280 nagrobków.
Skala zniszczeń był widoczny dopiero następnego dnia rano. Policjanci, którzy robili oględziny musieli aż zamknąć cmentarz dla odwiedzających by sprawdzić i spisać wszystkie zniszczone groby.
Po kilku dniach od tego cmentarnego barbarzyństwa policja namierzyła sprawców : dwóch dorosłych mężczyzn oraz jednego nieletniego. Szesnastolatkiem zajął się sąd dla nieletnich. Dorośli mężczyźni usłyszeli zarzuty zniszczenia blisko 280 nagrobków, znieważenia miejsc pochówku oraz spowodowania strat o wartości niemal 361 tys. zł.
- Skala zniszczenia poszczególnych grobów była różna. Niektórzy z pokrzywdzonych swoje straty oszacowali nawet na kilka tysięcy zł – mówi prok. Kopania.