Plan odstrzału dwóch milionów australijskich kotów został ogłoszony w lipcu tego roku. Zgłosiła go ministerialna komisja do spraw ochrony zagrożonych gatunków. Według obrońców miejscowej fauny, dzikie koty zagrażają około 120 gatunkom gatunków zwierząt. Decyzja Australijczyków wywołała na świecie oburzenie.
Już w lipcu była francuska aktorka Brigitte Bardot, od wielu lat aktywnie występująca w obronie praw zwierząt, napisała list do ministra ochrony środowiska Australii, Grega Hunta, nazywając plan "skandalicznym", a zamiar zabicia dwóch milionów zwierząt - nieludzkim. .
Ostro zareagował również brytyjski wokalista Morrisey, nazywając komisję ds. ochrony zagrożonych gatunków "zbiorem hodowców owie, niezainteresowanych dobrostanem zwierząt". Uznał też, że urzędnicy "w idiotyzmie posunęli się już za daleko", a australijskie koty stana się takim samym symbolem, jakim został lew Cecil z Zimbabwe zastrzelony przez amerykańskiego dentystę.
Oburzonym artystom odpowiedział przewodniczący komisji, Gregory Andrews. Tłumaczył, że miejscowe gatunki zwierząt nie są przystosowane do współistnienia z szybko rozmnażającymi się dzikimi kotami i w walce o przetrwanie przegrywają z nimi. Dodał, że plan odstrzału kotów popierają nawet australijskie organizacje ekologiczne.
Dwa miliony dzikich kotów żyjących w Australii mają być odstrzelone w ciągu 5 lat.