Nie wystarczą – dość zresztą typowe – konflikty np. rodzinne ani też zubożenie darczyńcy czy wzrost wartości przedmiotu darowizny. To wniosek z ubiegłotygodniowego wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego (sygn. I ACa 455/07).
Takie właśnie argumenty za odwołaniem swojej darowizny (jej zwrotem) przytaczała Barbara K. Przed kilkoma laty przekazała ona dwóm bratanicom swój udział (połowę) w działce budowlanej na warszawskiej Pradze. Wkrótce jednak stosunki rodzinne się pogorszyły, brat rozwiódł się z żoną. W tym samym czasie pogorszyła się również sytuacja Barbary K. Straciła pracę, sama się rozwiodła, tymczasem musiała wychowywać kilkuletnią córeczkę wymagającą diety bezglutenowej.
Bratanice się jednak od niej odwróciły. Gdy raz czy dwa prosiła, by zaopiekowały się dzieckiem, gdyż ma pilną sprawę do załatwienia, usłyszała, że powinna dużo wcześniej zgłaszać taką potrzebę.
Postępowanie to krewniaczki tłumaczyły zepsutymi stosunkami rodzinnymi, ale i tym, że ciotka, jako bezrobotna, miała dużo czasu. Sąd okręgowy nie uznał tych zachowań za rażącą niewdzięczność.
– Jeżeli ktoś uważa, że samotna matka wychowująca dziecko na diecie bezglutenowej, choćby bezrobotna, ma dużo czasu, to jest całkowicie w błędzie – mówiła Barbara K. przed SA.