Przekonał się o tym syn pani H.D., która po przebytym udarze mózgu cierpiała na postępującą głuchotę. Występowało u niej także zaburzenie rozumienia wyrazów mówionych. Nawet przy zastosowaniu wysokiej klasy aparatu słuchowego rozumiała ona i prawidłowo powtarzała tylko 4 na 10 wyrazów mówionych. Jej stan zdrowia pogarszały przewlekła cukrzyca i uszkodzenie rdzenia kręgowego. Niedługo przed śmiercią choroby przykuły panią D. do łóżka, ale po wymianie aparatu słuchowego na nowy zaczęła nieco lepiej słyszeć.
Umowa darowizny z samym sobą
Wcześniej, w październiku 2007 r., w mieszkaniu pani D. i w obecności asesora notarialnego dokonano istotnej czynności prawnej: pani D. udzieliła swojemu synowi pełnomocnictwa do zbycia mieszkania w drodze darowizny z jednoczesnym ustanowieniem na swoją rzecz dożywotniego prawa użytkowania lub służebności umożliwiającej dożywotnie i bezpłatne zamieszkiwanie i korzystanie z mieszkania. Obdarowanym miał być pełnomocnik, czyli syn pani D.
Miesiąc później przed notariuszem została zawarta umowa darowizny. Darczyńcą była pani D. , ale to syn podpisał umowę zarówno w jej imieniu (jako pełnomocnik darczyńcy), jak i swoim własnym (jako obdarowany).
Ważność tej umowy po śmierci pani D. w kwietniu 2008 r. podważyła przed sądem jej córka - kolejne z trojga dzieci, które odziedziczyły spadek po matce. Zdaniem córki umowa darowizny była nieważna, bo stan zdrowia matki wykluczał, by podpisując pełnomocnictwo dla syna do dokonania darowizny, działała z rozeznaniem.
Notariusz popełnił błąd
Sąd Okręgowy, który rozpatrywał sprawę w I instancji stwierdził, że przy udzielaniu synowi notarialnego pełnomocnictwa istotnie doszło do uchybienia. Polegało ono na niepoinformowaniu osoby głuchej o przysługujących jej uprawnieniach i niezweryfikowanie przez notariusza (asesora notarialnego jako jego zastępcę), czy treść czynności jest dla niej zrozumiała. W akcie notarialnym pełnomocnictwa nie było o tym wzmianki, a – jak podkreślił sąd – wzmianka taka nie ma jedynie porządkowego charakteru.