To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego, korzystnej dla tych, którzy z wyjątkowych przyczyn zaniedbali swoje obowiązki spadkowe, choć lepiej byłoby dla nich, gdyby nie doprowadzali do takiej sytuacji.
Spadki, o czym niestety nie wszyscy wiedzą, to nie tylko aktywa, czyli nieruchomości i ruchomości, pieniądze, ale też długi zmarłego, za które co do zasady spadkobiercy odpowiadają. Tej zasady nie zmieniło wprowadzenie niedawno reguły dziedziczenia z dobrodziejstwem inwentarza. Ona tylko ją złagodziła, mianowicie spadkobierca spłaca długi zmarłego tylko do wartości tego, co w spadku realnie uzyskał. Czyli nie musi do niego dopłacać, ale za trudy związane z „rozliczaniem" takiego spadku nikt mu nie zapłaci. Dlatego wiele osób woli w ogóle spadek odrzucić.
Na to spadkobierca ma jednak tylko sześć miesięcy od dnia, w którym dowiedział się o spadku, a z różnych przyczyn wiele osób tego nie czyni na czas, choćby dlatego, że nie wie, że zmarły duże długi zostawił. W takiej sytuacji mają jeszcze rok od wykrycia błędu na uchylenie się od swej pierwotnej decyzji o przyjęciu spadku i powinni uczynić to przed sądem, składając odpowiedni wniosek. Postępowanie sądowe przerasta jednak możliwości niektórych osób i jak w innych sprawach mogą skorzystać z pomocy prawnika, także przyznanego przez sąd.
Z tego skorzystała Mirosława K., kiedy zorientowała się, że jej spadek to głównie dług, a sąd jej przyznał pełnomocnika. Pełnomocniczka jednak była w ciąży i poprosiła o zwolnienie z tej roli. Zwolnienie zabrało czas, kolejne tygodnie zabrało wyznaczenie nowej pełnomocniczki, w efekcie złożyła ona wniosek już po terminie.
W tej sytuacji sąd rejonowy wniosek oddalił, z kolei Sąd Okręgowy w Gliwicach zwrócił się z pytaniem prawnym do SN, czy czas trwania postępowania o ustanowienie pełnomocnika zawiesza bieg terminu na złożenia takiego wniosku.