Roszczenia o wykonanie zapisu testamentowego czy zapłatę zachowku można dochodzić dopiero w późniejszym (procesowym) postępowaniu. To wnioski z najnowszego orzeczenia SN.
Krystyna S., wdowa, w chwili śmierci zostawiła dorosłą córkę i syna oraz sporządzone w ciągu dziesięciu lat trzy własnoręczne i prawidłowo napisane testamenty. W pierwszym mieszkanie, które zajmowała, wraz z wyposażeniem (co stanowiło niemal cały jej majątek) przekazała synowi Arturowi S. Cztery lata później, w następnym testamencie, przekazała je wnukom – dzieciom Artura, a córkę ustanowiła wykonawcą testamentu.
Sześć lat później napisała kolejny i ostatni testament:
„Ja, Krystyna S., zapisuję swoje mieszkanie mojej córce, Ewie M., która w razie sprzedaży mieszkania zapewni mieszkanie mojemu synowi Arturowi S". Te zmiany były spowodowane zachowaniem syna, który nękał rodzinę, a w efekcie miał orzeczoną eksmisję z tego lokalu, a nawet był skazany na warunkowe pozbawienie wolności.
Sądy niższych instancji zgodnie orzekły nabycie spadku przez córkę: ostatni testament uchylał wcześniejsze (art. 946 kodeksu cywilnego). Sformułowanie o zapewnieniu mieszkania dla syna zakwalifikowały zaś jako zapis testamentowy. W skardze kasacyjnej jego pełnomocnik zarzucił, że Artur S. powinien być potraktowany jako współspadkobierca (po połowie). Zgodnie bowiem z art. 961 k.c., jeżeli spadkodawca przeznaczył oznaczonej osobie bądź osobom w testamencie poszczególne przedmioty majątkowe, które wyczerpują prawie cały spadek, osoby te poczytuje się w razie wątpliwości nie za zapisobierców, lecz za spadkobierców powołanych do całego spadku w częściach ułamkowych. SN nie podzielił tych zarzutów.