Zastępca Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców i pełnomocnik ministra rozwoju ds. deregulacji stwierdził, że proces upraszczania prawa nabrał tempa po lutowym wystąpieniu premiera na Giełdzie Papierów Wartościowych. Jak dodał, deregulacja to przede wszystkim „upraszczanie, ułatwienie, prostota przepisów w każdym ministerstwie”.
Według Filipka lepszym rozwiązaniem niż wielkie reformy są często niewielkie, szybkie zmiany. – Kto wie, czy to nie jest lepsze rozwiązanie, bo jest szybsza ścieżka legislacji – zaznaczył, odnosząc się do krótkich, kilkuartykułowych pakietów. Usprawnienia obejmują różne dziedziny, ale łączy je wspólny mianownik: przedsiębiorczość.
Czytaj więcej
Rząd Donalda Tuska odrzucił około 25 proc. propozycji zmian w prawie zgłoszonych przez zespół Brz...
Jako kluczowy postulat przedsiębiorców Filipek wskazał przewidywalność prawa. – Najważniejsze jest, żeby nie byli zaskakiwani przepisem. (…) Przepis nakładający obciążenie nie powinien wejść w życie wcześniej niż po pół roku – podkreślał. Wymienił też rozwiązania, które zostały dobrze przyjęte w środowisku gospodarczym, jak skrócenie czasu kontroli mikroprzedsiębiorców z 12 do 6 dni i zakaz ich zaskakiwania kontrolami. – To bardzo fajnie odbija się w opiniach przedsiębiorców – dodał.
Mariusz Filipek: Biznes nie ma barw politycznych. Deregulacja to wysiłek stały
W kontekście współpracy z Pałacem Prezydenckim Filipek wyraził przekonanie, że nowy prezydent Karol Nawrocki będzie kontynuował dotychczasowy kurs. – Biznes nie ma barw politycznych. Biznes trzeba robić z każdym, żeby zarabiać pieniądze i zwiększać produkt krajowy brutto – zauważył, przypominając, że obecny prezydent Andrzej Duda podpisał już szereg ustaw wspierających przedsiębiorczość.