Rząd planuje wprowadzić zasadę milczącej zgody zamiast formalnej decyzji urzędu w siedemnastu różnych procedurach administracyjnych. To były jedne z pierwszych postulatów zespołu Rafała Brzoski. Dlaczego uznaliście je za tak ważne?
Czasem złośliwie mawia się, że „pierwsza czynność urzędnika – nalać wody do czajnika”. Chodzi o to, że przewlekłość postępowań i bezczynność administracji jest największą bolączką administracji publicznej. Bardzo często, zwłaszcza w przypadkach dotyczących procesu inwestycyjno-budowlanego, ustawowe terminy załatwiania spraw nie są dotrzymywane. W przypadkach różnorakich pozwoleń czy zezwoleń w tym procesie często postępowania zamiast dwóch miesięcy – wynikających z Kodeksu postępowania administracyjnego – trwają nawet rok i dłużej. Postępowania reprywatyzacyjne trwają zaś nawet kilkanaście lat. Oczywiście to nie było tak, że władza publiczna tego nie dostrzegała. Dlatego w 2017 r. wprowadzono do kodeksu postępowania administracyjnego instytucję milczącej zgody i milczącego załatwienia sprawy. To jednak przepisy ogólne i proceduralne. Aby znalazły one zastosowanie, musi istnieć odpowiednia podstawa prawa materialnego. Konkretne przypadki, gdzie milczenie organu załatwia sprawę po myśli wnioskodawcy, powinny być uregulowane w poszczególnych ustawach, dotyczących różnych dziedzin prawa administracyjnego. Uznaliśmy, że milcząca zgoda byłaby najlepszym rozwiązaniem w szeregu spraw dotyczących życia obywateli, jak choćby rejestracja samochodów. Jednak z punktu widzenia całej gospodarki kraju najistotniejsze jest usunięcie barier administracyjnych w procesie inwestycyjno-budowlanym. To szczególnie leżało na sercu samemu Rafałowi Brzosce i całemu naszemu zespołowi.
Czytaj więcej
Gdy podatnik będzie wnioskował np. o umorzenie zaległości podatkowych, to jeśli po 60 dniach urzą...
Co w praktyce oznacza zwłoka urzędu dla inwestora, czekającego na decyzję?
Oznacza nie tylko stratę czasu. Proces inwestycyjny jest zwykle finansowany kredytami bankowymi. A z punktu widzenia banku dość istotne jest, kiedy ma on udostępnić kredytobiorcy pieniądze. Gdy terminarz procesu inwestycyjnego jest niejasny, to i bank mniej chętnie będzie finansował ten proces. Gdy wprowadzimy milczącą zgodę na niektóre przynajmniej administracyjne etapy procesu inwestycyjnego – będzie więcej pewności co do terminów. Bo jeśli urząd dostanie 30 dni na milczącą zgodę, to w domyśle można się już spodziewać, że w ciągu tych 30 dni sprawa będzie załatwiona – pozytywnie albo negatywnie. Nawet jeśli będzie to decyzja negatywna – to już jakiś konkret dla inwestora i jego banku, a nie uciążliwe wyczekiwanie na wydanie decyzji.
Często chodzi tu nie tylko o zgodę danego urzędu, ale też o opinie innych podmiotów. W projekcie ustawy wprowadzono zasadę milczącej zgody m.in. co do opinii gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych na lokalizację sklepu z trunkami…
Racja. To, co pan redaktor zauważył, to jeden z wielu przykładów, gdy mnogość różnych instytucji biorących udział w wydawaniu decyzji potrafi znacznie wydłużyć procedurę. Jednak cel jest ten sam – zdyscyplinować je do sprawnego działania i dotrzymywania terminów. I dodajmy, że nie oznacza to pozbawienia ich możliwości działania. Nie muszą milczeć – zawsze mogą złożyć sprzeciw.
W maju zaprezentowaliście pomysł wprowadzenia milczącej zgody w 27 procedurach, a rząd uwzględnił tylko 17. Przepadło wiele pomysłów dotyczących właśnie m.in. procedur inwestycyjnych. Czy to wasza porażka?
Ależ skąd my to postrzegamy jako sukces! To dobry początek do wprowadzania kolejnych takich zmian. Zwróćmy uwagę, że zasada milczącej zgody jest korzystna także dla urzędników. Gdy dostaną wniosek na biurko i po jego zbadaniu dojdą do wniosku, że można go pozytywnie rozpatrzyć, nie będą musieli już nic robić. Dotychczas urzędnik musiał formalnie przygotować decyzję na piśmie, a to zabiera zwykle czas. Jeśli urzędy zostaną odciążone w tych siedemnastu przypadkach, to będą miały więcej czasu na zajęcie się innymi procedurami, gdzie milczącej zgody nie wprowadzono.