Wojsko czeka kolejna reforma. BBN i MON coraz bliżej porozumienia

Szef Sztabu Generalnego przejmie dowodzenie wojskiem – wynika z projektu reformy systemu kierowania i dowodzenia armią. Podlegać mu mają dowódcy generalny i operacyjny. Reformę zapowiadał jeszcze były szef MON Antoni Macierewicz, zablokowały ją jednak tarcia na linii ministerstwo – Pałac Prezydencki. Sprawa ruszyła z miejsca, gdy ministrem obrony narodowej został Mariusz Błaszczak - pisze Onet.

Publikacja: 02.06.2018 22:55

Były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i obecny szef MON Mariusz Błaszczak

Były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i obecny szef MON Mariusz Błaszczak

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Szef Sztabu Generalnego w imieniu szefa MON będzie dowodził armią. Niejako z automatu zostanie też Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych na czas "W", czyli wojny.

Najważniejsze dowództwa sił zbrojnych: generalne i operacyjne - na razie pozostaną w strukturach, ale z czasem mają być wygaszane. W dalszej kolejności zostaną przywrócone dowództwa wojsk lądowych, powietrznych, morskich i sił specjalnych

Największe kontrowersje budzi pozostawienie WOT bezpośrednio pod ministrem obrony narodowej. Obrona terytorialna zostanie podporządkowana szefowi Sztabu Generalnego po osiągnięciu pełnej gotowości do działania

Część wojskowych krytykuje reformę. - To rozwiązanie rodem z Układu Warszawskiego – uważa gen. Mirosław Różański.

– Od dłuższego czasu trwały prace nad nowym Systemem Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP. Zaraz po objęciu stanowiska intensywnie przystąpił do nich także minister Mariusz Błaszczak. Udało nam się już przygotować dużą część tej koncepcji – ogłosił kilka dni temu prezydent Andrzej Duda na konferencji w Nowej Dębie. Zapowiedział też, że reforma ruszy w styczniu przyszłego roku.

Najważniejsza dla armii zmiana ma polegać na tym, że szef Sztabu Generalnego, który podlega bezpośrednio ministrowi obrony narodowej, teraz w jego imieniu będzie dowodził armią zarówno w czasie pokoju, jak i wojny.

- Przywrócenie funkcji dowodzenia dla szefa Sztabu Generalnego to pierwszy etap reformy. Drugi będzie bardziej złożony – mówi jeden z oficerów, który pracuje nad zmianami. Z informacji Onetu wynika, że w Sztabie Generalnym trwają już dość zaawansowane prace nad szczegółowymi rozwiązaniami w tym zakresie. Pierwszy o złożeniach tzw. małej reformy dowodzenia napisał portal Defence24.

 

Na czym mają polegać zmiany?

Ostatnia reforma systemu kierowania i dowodzenia (SKiD) została przeprowadzona na początku 2014 roku. Zlikwidowano wtedy dowództwa poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, wprowadzając dwa główne dowództwa: generalne i operacyjne.

Sztab Generalny z organu dowodzącego całością sił zbrojnych stał się ośrodkiem planowania strategicznego oraz organem pomocniczym dla ministra obrony w czasie pokoju oraz dla prezydenta w czasie wojny. Dziś wojskiem dowodzi dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, który odpowiada za przygotowanie i szkolenie żołnierzy oraz dowódca operacyjny dowodzący wojskiem podczas prowadzenia operacji militarnej.

Od nowego roku ich rolę przejmie szef Sztabu Generalnego. Natomiast dowództwa generalne i operacyjne - choć na razie pozostaną w strukturach wojskowych - z czasem mają być wygaszane, a w dalszej kolejności planuje się przywrócenie dowództw rodzajów sił zbrojnych: wojsk lądowych, powietrznych, morskich i sił specjalnych.

- Ale w pierwszym etapie reformy nie dojdzie do przywrócenia dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, co wcześniej było jednym z głównych postulatów jej twórców. Nie wiadomo też, kiedy przeprowadzony zostanie drugi jej etap – mówi Tomasz Dmitruk, ekspert ds. wojskowych i redaktor portalu DziennikZbrojny.pl oraz miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

Na razie wiadomo jedynie, że szef Sztabu Generalnego zostanie najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w służbie czynnej odpowiedzialnym za dowodzenie armią, planowanie strategiczne, organizację systemu mobilizacyjnego, wojenny system dowodzenia, przygotowanie i wyszkolenie żołnierzy do obrony kraju oraz do udziału w misjach poza jej granicami.

– Dowodzenie to szerokie pojęcie. W mojej ocenie szef Sztabu Generalnego nie jest od dowodzenia, od tego są dowódcy poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Natomiast szef Sztabu Generalnego powinien kierować polityką obronną państwa polskiego z udziałem sił zbrojnych i innych struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Kreuje on również polską myśl wojskową i buduje sztukę wojenną, która się przekłada na funkcjonowanie wojska na poziomie strategicznym – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceszef MON i były dowódca Wojsk Lądowych.

Podobnego zdania jest gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, obecnie prezes fundacji Stratpoints.

- Założenia tej reformy są niezgodne z programem wyborczym partii rządzącej. Jeszcze śp. Aleksander Szczygło, były minister obrony z PiS, który rozumiał armię, wiedział, że kwestie dowodzenia należy konsultować z dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Rolę Sztabu Generalnego widział zaś jako planistyczną i doradczą wobec ministra obrony, a nie dowódczą. Zmienił to dopiero kolejny minister z PO Bogdan Klich, który sprawując cywilną kontrolę nad armią opierał się w zasadzie na jednoosobowej opinii szafa Sztabu Generalnego - mówi w rozmowie z Onetem.

- Obecne rozwiązania skłaniają się więc do tych, które w MON propagował właśnie minister Klich. Zmiany prowadzą do tego, że Sztab Generalny będzie zarówno planistą, realizatorem zadań i jeszcze sam siebie będzie kontrolował. Rozwiązanie rodem z Układu Warszawskiego – uważa gen. Różański.

Z kolei były dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. Marek Tomaszycki podkreśla, że Sztab Generalny może nie podołać nowym zadaniom. – Już kilka lata temu, gdy były minister obrony Bogdan Klich chciał za jego pośrednictwem sprawować kontrolę nad armią, instytucja ta okazała się niewydolna. I taką będzie nadal. Aby stworzyć takie superdowództwo, o jakim marzą twórcy reformy, Sztab Generalny musiałby liczyć znacznie więcej etatów - mówi.

Czy stać nas na to? - Przede wszystkim jednak Sztab Generalny nie powinien dowodzić wojakami. On ma inne zadania - odpowiada gen. Tomaszycki.

Kolejna zmiana przewidziana przez twórców reformy polega na tym, że szef Sztabu Generalnego niejako z automatu zostanie też Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych na czas "W", czyli wojny. Obecnie wskazuje go prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych na wniosek premiera.

- Pozytywnym efektem będzie płynniejsze i prostsze przejście z systemu dowodzenia w czasie pokoju do dowodzenia w czasie wojny. W obu stanach będzie ten sam dowódca, co teoretycznie ułatwia przejęcie funkcji Naczelnego Dowódcy SZ. Problem w tym, że w czasie pokoju wszelkimi operacjami wojskowymi nadal bezpośrednio będzie dowodził dowódca operacyjny, a nie szef Sztabu Generalnego i to on będzie najlepiej przygotowany do dowodzenia w czasie wojny – mówi Tomasz Dmitruk.

Brak porozumienia MON i BBN opóźnił reformę

Zmianę systemu dowodzenia zapowiadał jeszcze Antoni Macierewicz. Resort przedstawił nawet konkretne propozycje. Nie spotkały się one jednak z akceptacją ośrodka prezydenckiego. Kością niezgody okazało się tzw. dowództwo połączone. BBN optowało za jego stworzeniem do koordynacji działania wojsk lądowych, powietrznych, specjalnych, marynarki i obrony terytorialnej. MON się sprzeciwiało.

Resort obrony chciał powołać jedynie inspektorat szkolenia i dowodzenia, którego szefa miałby mianować minister obrony, podczas gdy dowódców poszczególnych rodzajów sił zbrojnych prezydent.

Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia armią spowodował pat decyzyjny oraz konflikt na linii MON - prezydent, którego efektem był m.in. brak nominacji generalskich. Dziś, jak zapewniają zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i szef MON Marusz Błaszczak, relacje między tymi dwoma instytucjami są doskonałe.

Część ekspertów, wojskowych oraz polityków opozycji krytykuje jednak założenia reformy.

- Dwa i pół roku PiS pracował nad systemem kierowania i dowodzenia. W efekcie powstał projekt hybryda. Po pierwsze szef Sztabu Generalnego dowodzi wojskiem, ale już nie "obroną terytorialną". Po drugie dowództwa generalne i operacyjne jednak zostają i będą podlegały szefowi Sztabu Generalnego. Po trzecie powstaną dowództwa rodzajów sił zbrojnych, ale nie wiadomo kiedy. Pozory zmian – napisał na Twitterze były szef MON Tomasz Siemoniak.

Autorzy projektu podkreślają, że zależy im na przywróceniu jednoosobowej odpowiedzialność za dowodzenie wojskiem, a etapowa reforma nie zakłóci funkcjonowania sił zbrojnych. Przyznają, że zmiany należy wprowadzić jak najszybciej. Zastrzegają jednak, że nie należy tego robić w sposób rewolucyjny.

Dodają, że o ile przywrócenie poprzedniej funkcji szefa Sztabu Generalnego można przeprowadzić w krótkim czasie, to już reaktywacja dowództw rodzajów sił zbrojnych musi potrwać, z uwagi na spore nakłady finansowe i zmiany organizacyjno – kadrowe, jakie się z tym wiążą. Dzięki zmianom system dowodzenia polską armią ma zostać też dostosowany do podobnych systemów w NATO.

Obrona Terytorialna nadal pod parasolem ochronnym ministra

Sporo kontrowersji budzą zapisy projektu dotyczące Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), które istnieją od stycznia 2017 roku. Za ojca – założyciela WOT uważany jest były szef MON Antoni Macierewicz.

Dzięki niemu powstały one jako piąty rodzaj sił zbrojnych i nie podlegają dowódcom wojskowym, lecz są bezpośrednio podporządkowane ministrowi obrony. Mają też oddzielny system zakupów. Nową formację tworzą przede wszystkim ochotnicy i rezerwiści oraz żołnierze zawodowi. Ochotnicy po 16-dniowym szkoleniu wracają do domów i dostają po 500 zł miesięcznie za gotowość bojową. Docelowo w strukturach WOT-u ma służyć 53 tysiące żołnierzy.

Według zapowiedzi twórców reformy, WOT zostanie podporządkowany Sztabowi Generalnemu po osiągnięciu pełnej gotowości do działania. - Przy czym ustawa nie określa, kiedy nastąpi uzyskanie pełnej zdolności do działania i jakie muszą zostać spełnione warunki.

- Sytuacja, w której WOT nie podlegają dowództwu armii jest w mojej opinii niedopuszczalna – podkreśla Tomasz Dmitruk.

Z informacji Onetu wynika, że w ramach dyskusji nad nowym systemem dowodzenia pojawiły się plany, by WOT jednak został podporządkowany szefowi Sztabu Generalnego.

– Zdecydowały względy polityczne. Tworzenie obrony terytorialnej jest dobrze przyjmowane szczególnie przez elektorat PiS na prowincji. Gdyby ten proces został zahamowany przez reformę, mogłoby to się odbić w sondażach. Dlatego zostało po staremu – mówi jeden z polityków związanych z PiS-em.

Gen. Różański przypomina, że gdy w życie wejdzie reforma SKiD, dowódca WOT znajdzie się wyżej w strukturze dowodzenia od dowódców generalnego i operacyjnego. - Można więc uznać, że obrona terytorialna będzie nadal traktowana bardziej priorytetowo od wojsk operacyjnych, co może pogłębić i tak już widoczny konflikt oraz utrudniać wspólne szkolenie – dodaje gen. Różański.

Szef Sztabu Generalnego w imieniu szefa MON będzie dowodził armią. Niejako z automatu zostanie też Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych na czas "W", czyli wojny.

Najważniejsze dowództwa sił zbrojnych: generalne i operacyjne - na razie pozostaną w strukturach, ale z czasem mają być wygaszane. W dalszej kolejności zostaną przywrócone dowództwa wojsk lądowych, powietrznych, morskich i sił specjalnych

Pozostało 96% artykułu
Służby
Nie będzie kodeksu pracy operacyjnej. Rząd wprowadza obostrzenia dla służb przez rozporządzenia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą