- Ale w pierwszym etapie reformy nie dojdzie do przywrócenia dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, co wcześniej było jednym z głównych postulatów jej twórców. Nie wiadomo też, kiedy przeprowadzony zostanie drugi jej etap – mówi Tomasz Dmitruk, ekspert ds. wojskowych i redaktor portalu DziennikZbrojny.pl oraz miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
Na razie wiadomo jedynie, że szef Sztabu Generalnego zostanie najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w służbie czynnej odpowiedzialnym za dowodzenie armią, planowanie strategiczne, organizację systemu mobilizacyjnego, wojenny system dowodzenia, przygotowanie i wyszkolenie żołnierzy do obrony kraju oraz do udziału w misjach poza jej granicami.
– Dowodzenie to szerokie pojęcie. W mojej ocenie szef Sztabu Generalnego nie jest od dowodzenia, od tego są dowódcy poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Natomiast szef Sztabu Generalnego powinien kierować polityką obronną państwa polskiego z udziałem sił zbrojnych i innych struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Kreuje on również polską myśl wojskową i buduje sztukę wojenną, która się przekłada na funkcjonowanie wojska na poziomie strategicznym – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceszef MON i były dowódca Wojsk Lądowych.
Podobnego zdania jest gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, obecnie prezes fundacji Stratpoints.
- Założenia tej reformy są niezgodne z programem wyborczym partii rządzącej. Jeszcze śp. Aleksander Szczygło, były minister obrony z PiS, który rozumiał armię, wiedział, że kwestie dowodzenia należy konsultować z dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Rolę Sztabu Generalnego widział zaś jako planistyczną i doradczą wobec ministra obrony, a nie dowódczą. Zmienił to dopiero kolejny minister z PO Bogdan Klich, który sprawując cywilną kontrolę nad armią opierał się w zasadzie na jednoosobowej opinii szafa Sztabu Generalnego - mówi w rozmowie z Onetem.
- Obecne rozwiązania skłaniają się więc do tych, które w MON propagował właśnie minister Klich. Zmiany prowadzą do tego, że Sztab Generalny będzie zarówno planistą, realizatorem zadań i jeszcze sam siebie będzie kontrolował. Rozwiązanie rodem z Układu Warszawskiego – uważa gen. Różański.