„Rzeczpospolita” poznała motywy, jakimi kierował się prokurator, umarzając śledztwo wobec dziennikarza TVN Wojciecha Bojanowskiego, który ujawnił film z brutalnego przesłuchania na wrocławskim komisariacie, po którym zmarł Igor Stachowiak.
.
„Zgodnie z art. 1 i 6 ustawy – Prawo prasowe prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej” – podkreślił prokurator w decyzji o umorzeniu śledztwa wobec dziennikarza.
Reportaż „Śmierć w komisariacie” ukazał się w maju 2017 r. w Superwizjerze TVN. Pokazywał, jak wyglądało „przesłuchanie” zatrzymanego Stachowiaka. Policjanci pastwili się nad nim, obrażali, razili paralizatorem, nawet gdy leżał na podłodze skuty kajdankami. Dziennikarz zdecydował się to ujawnić bo prokuratura od roku nikomu nie przedstawiła zarzutów a policja nie prowadziła nawet postępowań dyscyplinarnych.
Film wzbudził emocje – obnażył m.in. bezczynność prokuratury, badającej śmierć 23-latka, postępowań dyscyplinarnych, i wywołał dymisje w policji. Jednak na dziennikarza donieśli policyjni związkowcy, twierdząc, że „rozpowszechniał on informacje ze śledztwa” w sprawie śmierci Stachowiaka, jakie się wówczas toczyło.