Reklama
Rozwiń
Reklama

Czy żołnierze złamali konwencje

Zginęli niewinni Afgańczycy. Prokuratura twierdzi, że winni są żołnierze z polskiego kontyngentu

Aktualizacja: 14.11.2007 08:12 Publikacja: 14.11.2007 03:46

Czy żołnierze złamali konwencje

Foto: PAP

Wojskowa prokuratura ma dziś postawić zarzuty siedmiu żołnierzom, których zatrzymała Żandarmeria Wojskowa.

Z informacji „Rz” wynika, że służą oni w 18. Batalionie Desantowo-Szturmowym w Bielsku-Białej. Prokuratura nie potwierdza oficjalnie tych informacji, ale przyznają to „Rz” żołnierze z bielskiej jednostki.

– Na razie czekamy na rozwój wydarzeń – mówi major Janusz Gibas, zastępca dowódcy tego batalionu.

O co chodzi? Sprawa ma związek z ostrzelaniem przez polski konwój ludności cywilnej w Afganistanie. 16 sierpnia polscy żołnierze zostali zaatakowani na granicy afgańsko-pakistańskiej. Odpowiedzieli ogniem moździerzowym. Pociski zamiast na zamachowców spadły na domy cywilów.

Zginęło kilkoro niewinnych Afgańczyków. – Z tego, co wiem, to był wypadek – przekonuje jeden z żołnierzy z pierwszej zmiany naszego kontyngentu w Afganistanie. Wojsko zaproponowało rodzinom ofiar odszkodowanie i pomoc. – Zrobiliśmy to zgodnie z tamtejszym zwyczajem. Wysokość odszkodowania trzeba było negocjować ze starszyzną plemienną, ale została przyjęta – opowiada Jarosław Rybak, rzecznik prasowy MON.

Reklama
Reklama

Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że koledzy zatrzymanych z polskiej misji szykanowali ich i nazywali m.in. mordercami. – Niektórzy ich bojkotowali, więc może dobrze się stało, że teraz będą mieli szansę się oczyścić – potwierdza jeden z oficerów.

Z kolei Grzegorz Hołdanowicz, ekspert wojskowy i redaktor naczelny „Raportu”, twierdzi, że używanie moździerza w terenie zabudowanym, gdzie są cywile, może być niebezpieczne.

– Jednak jeśli jest to jedyny środek, który może ochronić życie żołnierzy, a wiele wskazuje na to, że w tym przypadku tak było, to trudno ich obwiniać, że go użyli. Pod warunkiem że mieli pewność, iż strzelają w kierunku napastników – mówi Hołdanowicz.

Sprawą śmierci afgańskich cywilów natychmiast zajęła się wojskowa prokuratura. – Nie przeprowadziliśmy nawet wewnętrznego śledztwa – mówi jeden z oficerów służących w kraju ogarniętym rebelią talibów.

Śledczy na miejscu przesłuchali świadków wydarzeń. Dlaczego dopiero teraz zdecydowano się na zatrzymanie żołnierzy? – Przez cały czas zbieraliśmy dowody – tłumaczy Karol Frankowski z Prokuratury Wojskowej w Poznaniu.

Wczoraj pod adresem żołnierzy padły bardzo poważne zarzuty. – Doszło do naruszenia konwencji haskiej i genewskiej – stwierdził Karol Frankowski.

Reklama
Reklama

– Kiedy na misji giną cywile, należy rzetelnie wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia – mówi gen. dyw. Marek Tomaszycki, który do końca października dowodził pierwszą zmianą polskiego kontyngentu w Afganistanie. – To bardzo trudne dla wojska sytuacje. Jestem jednak dobrej myśli i mam nadzieję, że żołnierze złożą wyjaśnienia i wszystkie wątpliwości się rozstrzygną – dodaje.

Żołnierze i eksperci wojskowi są jednak oburzeni działaniami prokuratury. – Nie widzę powodów, by trzeba było ich zatrzymywać. Wystarczyło poprosić na przesłuchanie – mówi jeden z wojskowych prawników.

Z kolei Hołdanowicz zastanawia się, dlaczego żołnierzy, którzy zostali zatrzymani, nie odesłano do kraju zaraz po całym zdarzeniu.

Prokuratura odmówiła wyjaśnień. Głos w tej sprawie zabrał wczoraj minister obrony narodowej Aleksander Szczygło. – O winie lub niewinności żołnierzy zadecyduje niezawisły sąd. Nie możemy jednak pozwalać, by dochodziło do patologii – mówił Szczygło.

Krzysztof Liedel

, były ekspert ds. terroryzmu w MSWiA

Reklama
Reklama

W Afganistanie działania wojenne mają specyficzny charakter. Z jednej strony walczy regularna armia, np. Polacy, a z drugiej terroryści czy partyzanci, którzy nie używają mundurów i są miejscowi. Dlatego często wykorzystują wioski, by ukryć się w nich tuż po ataku. Polscy żołnierze zachowali się jak wojskowi i użyli moździerzy, a w takiej sytuacji powinni zachować się jak policjanci: przeszukać chaty i wyłowić terrorystów. Problem z tego typu incydentami ma wiele armii, m.in. amerykańska. Żołnierze ścigający terrorystów, choć są do tego szkoleni, mają duży problem ze zidentyfikowaniem napastnika. Często się zdarza, że w jednym domu czy lepiance znajdują kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Kilka lat temu zamachowców wyławiano, wykorzystując psy (wywołując tym oburzenie wśród muzułmanów), a teraz urządzenia techniczne, które wykrywają drobiny trotylu czy prochu.

Śmierć cywilów terroryści wykorzystują w akcjach propagandowych, w przekonywaniu miejscowych, że obce wojska to najeźdźcy, którzy niosą śmierć. W walce psychologicznej i medialnej terroryści zawsze wygrywają z wojskiem.

not. jap

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

e.zemla@rp.pl

Wojskowa prokuratura ma dziś postawić zarzuty siedmiu żołnierzom, których zatrzymała Żandarmeria Wojskowa.

Z informacji „Rz” wynika, że służą oni w 18. Batalionie Desantowo-Szturmowym w Bielsku-Białej. Prokuratura nie potwierdza oficjalnie tych informacji, ale przyznają to „Rz” żołnierze z bielskiej jednostki.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Służby
Agent FSB ze stypendium polskiego rządu. Jak rosyjski szpieg znalazł się na specjalnej liście MSZ?
Służby
Akcja CBA. Były wiceminister został zatrzymany
Służby
Akcja CBA. Prezydent i wiceprezydent Nowego Sącza zatrzymani
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Służby
Ujawniamy kulisy cofnięcia Sławomirowi Cenckiewiczowi dostępu do tajemnic
Reklama
Reklama