Wojskowa prokuratura ma dziś postawić zarzuty siedmiu żołnierzom, których zatrzymała Żandarmeria Wojskowa.
Z informacji „Rz” wynika, że służą oni w 18. Batalionie Desantowo-Szturmowym w Bielsku-Białej. Prokuratura nie potwierdza oficjalnie tych informacji, ale przyznają to „Rz” żołnierze z bielskiej jednostki.
– Na razie czekamy na rozwój wydarzeń – mówi major Janusz Gibas, zastępca dowódcy tego batalionu.
O co chodzi? Sprawa ma związek z ostrzelaniem przez polski konwój ludności cywilnej w Afganistanie. 16 sierpnia polscy żołnierze zostali zaatakowani na granicy afgańsko-pakistańskiej. Odpowiedzieli ogniem moździerzowym. Pociski zamiast na zamachowców spadły na domy cywilów.
Zginęło kilkoro niewinnych Afgańczyków. – Z tego, co wiem, to był wypadek – przekonuje jeden z żołnierzy z pierwszej zmiany naszego kontyngentu w Afganistanie. Wojsko zaproponowało rodzinom ofiar odszkodowanie i pomoc. – Zrobiliśmy to zgodnie z tamtejszym zwyczajem. Wysokość odszkodowania trzeba było negocjować ze starszyzną plemienną, ale została przyjęta – opowiada Jarosław Rybak, rzecznik prasowy MON.