Po czterech latach od podpisania kontraktu samobieżne armaty o kalibrze 155 mm wreszcie trafią do polskiej armii.
Kraby, które zostały zaprojektowane przez brytyjskich inżynierów, próbował wprowadzić do armii jeszcze w końcu minionej dekady wiceszef MON Romuald Szeremietiew. Potem zamówienia na ich budowę skreślił rząd Leszka Millera.
– Dzisiaj w 80 procentach uzbrojenie to oparte jest na polskiej myśli technicznej – mówi Bartosz Kopyto z Huty Stalowa Wola, która produkuje tę broń.
Nasi inżynierowi udoskonalili ich elektronikę. Haubica o kalibrze 155 mm znajduje się na platformie gąsienicowej. Może razić cele w odległości ponad 40 km. – Wykorzystujemy amunicję inteligentną, bardzo precyzyjną. W czasie testów pociski wystrzeliwane z odległości kilku kilometrów trafiały w pole o średnicy metra, dwóch metrów – dodaje Bartosz Kopyto.
– Osiem armatohaubic trafi do mazurskiego 11 Pułku Artylerii w Węgorzewie. Jednostka ta otrzyma także wozy dowodzenia i wóz amunicyjny. Uzbrojenie to powinno trafić do jednostki do końca listopada - informuje „Rz" ppłk Tomasz Szulejko, z Dowództwa Wojsk Lądowych.