- Prokurator Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Islamskiej Republice Afganistanu, wszczął śledztwo w sprawie zabójstwa Krzysztofa W. oraz usiłowania zabójstwa innych żołnierzy PKW, przyjmując kwalifikację z art. 148 § 2 pkt 4 kk w zbiegu z art. 13 § 1 kk w związku z art. 148 § 2 pkt 4 kodeksu karnego - poinformował nas płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dotyczy ono zabójstwa przy użyciu broni, lub materiałów wybuchowych.
Prokuratura na razie nie informuje jakie podjęła w tej sprawie czynności oraz ile osób przesłuchała. Nie wiadomo też, czy udało się przesłuchać rannych polskich żołnierzy. Z informacji prokuratury wojskowej wynika, że w akcji bojowej w której zginął Krzysztof Woźniak, dowódca zespołu bojowego GROM, poszkodowanych zostało jeszcze dziesięciu polskich żołnierzy. Część z nich wróciła do kraju i przebywa w polskim szpitalu.
- W toku śledztwa prokurator wykonał i nadal wykonuje stosowne czynności procesowe – w tym przesłuchania świadków - zmierzające do wyjaśnienia wszelkich okoliczności zaistniałego zdarzenia - informuje płk. Zbigniew Rzepa.
Prokuratura nie chce na razie komentować informacji, które pojawiły się w mediach o tym, że polscy komandosi mogli wpaść w zasadzkę. Taka sugestia pojawiła się w wypowiedzi dla tygodnika Wprost dowódcy GROM.
Pułkownik Piotr Gąstał, stwierdził - Na razie wszystko wskazuje na to, że zostaliśmy zmanipulowani. Wiele razy próbowano już nas wciągnąć w takie zasadzki. Bywały sytuacje, że chłopcy byli w środku, w zabudowaniach, odkrywali nagle, że coś jest nie tak, że zaczyna się atak, i natychmiast była ewakuacja. Albo ledwo zdążyli wyjść i pomieszczenie wylatywało w powietrze. Oczywiście bywało, że byli ranni, połamane kończyny, żebra, ale wychodzili z tego cało, nikt nigdy nie zginął. Tym razem trafiliśmy na zbrojny opór. Niestety nie jesteśmy nieśmiertelni, nie jesteśmy kuloodporni.