Szykany i mobbing rzadko zgłaszane

Tylko 55 skarg na dyskryminację, w tym zaledwie kilka zasadnych. Ale mundurowi twierdzą, że nie jest tak różowo.

Publikacja: 20.12.2013 23:00

Po wybuchu seksafery w opolskiej policji szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz powołał pełnomocnika ds. równego traktowania w podległych mu  służbach. Została nią Monika Sapieżyńska. Ale wbrew oczekiwaniom skarg od funkcjonariuszy wpłynęło niewiele.

– Spodziewałam się lawiny zgłoszeń, jednak do dziś wpłynęło ich 55. Prawie wszystkie dotyczyły nierównego lub niewłaściwego traktowania, przy czym wskazywano najróżniejsze powody. W większości przypadków były to oceny subiektywne. Po zbadaniu zgłoszeń potwierdziły się pojedyncze przypadki – mówi Monika Sapieżyńska.

Jednak eksperci i sami policjanci uważają, że patologii  w służbach nie brakuje.

Małgorzata Druciarek: – Poziom wiedzy o tym, że można być ofiarą dyskryminacji, jest bardzo niski

– Funkcjonariusze rzadko się skarżą, bo nie wierzą, że to pomoże, i wątpią, czy przedstawiciel ministerstwa sprawę rozpatrzy obiektywnie – ocenia Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów z Wielkopolski.

Głównie od policjantów

Wydarzenia w opolskiej policji odbiły się sporym echem. „Nowa Trybuna Opolska" ujawniła nagranie rozmowy z gabinetu Leszka Marca, wtedy komendanta wojewódzkiego. W zażyłej, wulgarnej rozmowie z podwładną, wtedy naczelniczką wydziału, mieszały się wątki służbowe i obyczajowe.

Jednak równie gorąco jak treść nagrania komentowano zgoła odmienne potraktowanie  feralnych rozmówców.

Marzec został zdymisjonowany, ale odszedł na emeryturę, zachowując apanaże. Podwładnej wytoczono dyscyplinarkę za naruszenie etyki i zawieszono w obowiązkach.

Policjantkę wzięły w obronę kobiece organizacje, twierdząc, że doszło do dyskryminacji, a sama bohaterka afery w mediach skarżyła się, że policja chce ją zdyskredytować.

Co wynika z półrocznej działalności  pełnomocniczki?

Choć jest dostępna non stop, na stronie internetowej MSW figuruje telefon stacjonarny i komórkowy pani pełnomocnik, to wbrew oczekiwaniom skarg  na dyskryminację – zwłaszcza biorąc pod uwagę wielkość formacji – jest jak na lekarstwo.

Co ciekawe, o pomoc proszą zarówno kobiety, jak i mężczyźni.

– 31 zgłoszeń, których autorzy uważają, że są nierówno traktowani, pochodzi od funkcjonariuszy i pracowników policji, 13 jest ze Straży Granicznej, a siedem z Państwowej Straży Pożarnej – wyjaśnia Sapieżyńska. Z BOR dotąd nie wpłynęło żadne zgłoszenie.

Jednak każdy gdzie indziej widzi nierówność. Jedni  przy awansach i nagrodach, inni w sposobie ich traktowania przez przełożonych.

– Nie było zgłoszeń dotyczących spraw socjalnych czy problemów związanych z powrotem kobiet z urlopów macierzyńskich ani dotyczących różnicy w wynagrodzeniu z uwagi na płeć – zaznacza Monika Sapieżyńska.

Jednak spraw, w których istotnie doszło do nierównego traktowania, jest garstka. – Nie we wszystkich analizowanych sprawach, które wpłynęły, stwierdzono rzeczywisty problem – zaznacza Sapieżyńska.

Uzasadnione okazały się zarzuty podniesione przez naczelniczkę jednej ze służb. Po dłuższej nieobecności w pracy, spowodowanej zwolnieniem lekarskim, odstawiono ją na boczny tor. Polecenia przekazywano bezpośrednio jej podwładnym, kobieta czuła się mobbingowana. Pełnomocnik interweniowała, i to skutecznie. Pomogła też funkcjonariuszkom Straży Granicznej – z ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku,  które uznały za krzywdzące przeniesienie ich na zachodnią granicę UE ze względu na reorganizację ośrodka. Przełożeni planując  reorganizację, do przenosin wytypowali tylko kobiety, mężczyzn nawet nie brali pod uwagę.  Po interwencji pełnomocniczki z MSW dwie funkcjonariuszki straży  wróciły do pracy w ośrodku.

Bohaterka seksafery z Opola ostatecznie wyszła ze sprawy bez kary, choć uznano ją winną złamania etyki policjanta.

– Panią naczelnik przeniesiono do dyspozycji opolskiego komendanta wojewódzkiego policji, odstąpiono od ukarania. Interesowałam się sprawą, monitorowałam ją, ponieważ toczyła się własnym torem. Sprawę prowadził rzecznik dyscyplinarny – mówi Monika Sapieżyńska.

– Nie dziwi mnie, że mało jest skarg do nowej pełnomocniczki.  U nas poziom wiedzy o tym, że można być ofiarą dyskryminacji, jest bardzo niski. Nie ma jawności zarobków, nie wiemy, czy kolega zarabia więcej od nas na tym samym stanowisku. Stąd trudno ocenić, czy np. na tym polu jesteśmy dyskryminowani – mówi Małgorzata Druciarek z Obserwatora Równości Płci Instytutu Spraw Publicznych.

Jest mobbing i szykany

Jednak – zdaniem ekspertów i samych funkcjonariuszy – w służbach nie jest tak różowo, jak by wynikało z bilansu spraw badanych przez pełnomocniczkę z MSW.

– Poniżanie, niszczenie uczciwych, którzy sprzeciwiają się lokalnym układom, wytykają niekompetencję, kolesiostwo i faworyzowanie „swoich", wcale nie są rzadkie – mówi Andrzej Szary, który jako związkowiec spotyka się ze skargami policjantów.

Jednak mundurowi nie mają nawyku ich nagłaśniać.

– Nie mają zaufania zwłaszcza do instytucji czy pełnomocników powołanych przez organy rządowe – mówi Szary. Uważa, że nowa pełnomocnik jest jeszcze mało znana.

Policjant z dużej komendy,  prosząc o anonimowość, zaznacza: – Życie pokazuje, że zwykle ten, kto się skarży, dostaje po głowie. Pod byle pretekstem robi mu się dyscyplinarki. Mobbing trudno udowodnić, zwłaszcza w służbach, więc nic dziwnego, że nawet jak cierpią, to siedzą cicho – twierdzi rozmówca „Rz".

Jak kończą się skargi na przełożonych, odczuli na własnej skórze policjanci z Oświęcimia.

Dwaj funkcjonariusze, którzy zarzucili szefowi komendy mobbing i nadużycie uprawnień, co miało polegać m.in. na szykanach i poniżaniu – sami stali się ofiarami. Po latach nienagannej  służby  musieli odejść. Śledztwo w prokuraturze trwa przeszło rok, efektów nie widać, a krytykowany szef do dziś kieruje jednostką.

Policjanci, którzy się odważyli ujawnić patologie,  teraz, by zarobić na życie, muszą szukać pracy za granicą.

Sprawy mobbingu czy dyskryminacji rzadko wychodzą na światło dzienne.

Trzy lata temu głośno było o mobbingu w komendzie w Gnieźnie. Doszło do tragedii. Policjant poddany nękaniu popełnił samobójstwo, innemu koledzy w ostatniej chwili wytrącili z ręki broń.

W innej sprawie (z 2009 r.) stu policjantów z Gniezna na ulicy protestowało przeciwko komendantowi powiatowemu. Powodem był mobbing. Skala protestu była tak znacząca, że komendanta odwołano.

Z kolei w sądzie w Olsztynie trwa  proces naczelniczki z policji w związku z zarzutami o m.in. mobbing i psychiczne znęcanie się nad  podwładnymi.

Policja to największa ze służb mundurowych, liczy ponad 96 tys. funkcjonariuszy. Stąd być może o nieprawidłowościach w niej najgłośniej.

Słaba wiedza

Spraw, którymi zajmuje się prokuratura i rzecznicy dyscyplinarni, pełnomocniczka z MSW nie bada.

Podinspektor Andrzej Szary uważa, że z czasem skarg kierowanych do Moniki Sapieżyńskiej  może być więcej. Ale – jak zaznacza – musi ona przekonać funkcjonariuszy, że jest niezależna od kierownictwa MSW i potrafi stanąć po ich stronie.

Ze sposobu załatwienia  jednej ze spraw, z którą o pomoc zwrócili się do nowej pełnomocnik, związkowcy nie są zadowoleni.

Chodzi o zabranie połowy pieniędzy z dodatków (łącznie to 8 mln zł)  i przesunięcie ich na szkolenia.

Po kompromitujących wpadkach, które obnażyły słabe wyszkolenie policjantów (nie radzili sobie z zatrzymaniem osób, a nagrania były hitem Internetu), siedem wojewódzkich policyjnych związków zwróciło się do szefa policji o poprawę programu szkoleń.  „Szkolnictwo jest w rozsypce" – alarmowali.

Jaka była odpowiedź?

Nadinspektor  Marek Działoszyński zdecydował, by w tych komendach, których związkowcy chcieli szkoleń, sami się do nich dołożyli. I  przeznaczyli na nie połowę środków z puli  dodatków i nagród.

„Podobny numer to by nawet na Białorusi nie przeszedł" – napisał na stronie internetowej jeden ze związkowców.

Skarga do szefa MSW nie pomogła, nieprawidłowości  nie dostrzegła też pełnomocniczka. „Analiza materiałów nie potwierdziła stawianego w piśmie zarzutu dyskryminacji" – odpowiedziała związkowcom Monika Sapieżyńska. I przypomniała, że na taki sposób rozdysponowania  środków zgodził się zarząd główny NSZZ Policjantów.

Jednak nowa pełnomocnik nie tylko bada skargi. Analizuje także przepisy dotyczące służb, by ocenić, czy któreś z nich nie sprzyjają nierównemu traktowaniu. Jej raport ma być gotowy w styczniu.

Według informacji „Rz" zastrzeżenia Moniki Sapieżyńskiej może wzbudzić kwestia dodatków dla funkcjonariuszy – w policji jest ich około dziesięciu, w innych służbach o połowę mniej. Dodatki – co powszechnie wiadomo – to sposób na pompowanie między innymi policyjnych pensji tuż przez przejściem na emeryturę.

Jak już pisała „Rz", wcześniejsze kontrole MSW wykazały w tym zakresie patologie: podnoszenie np. dodatku motywacyjnego na dwa dni przed przejściem funkcjonariusza na emeryturę, tylko po to, by miał ją wyższą.

Po wybuchu seksafery w opolskiej policji szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz powołał pełnomocnika ds. równego traktowania w podległych mu  służbach. Została nią Monika Sapieżyńska. Ale wbrew oczekiwaniom skarg od funkcjonariuszy wpłynęło niewiele.

– Spodziewałam się lawiny zgłoszeń, jednak do dziś wpłynęło ich 55. Prawie wszystkie dotyczyły nierównego lub niewłaściwego traktowania, przy czym wskazywano najróżniejsze powody. W większości przypadków były to oceny subiektywne. Po zbadaniu zgłoszeń potwierdziły się pojedyncze przypadki – mówi Monika Sapieżyńska.

Pozostało 93% artykułu
Służby
Nie będzie kodeksu pracy operacyjnej. Rząd wprowadza obostrzenia dla służb przez rozporządzenia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą