Reklama

Tajemnice polskiej policji

Gen. Adam Rapacki odsłania kulisy walki z gangami, trudne akcje i zakusy polityków wobec policjantów.

Publikacja: 24.05.2015 16:59

Gen. Adam Rapacki

Gen. Adam Rapacki

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Był nazywany pogromcą mafii, kierował rozbijaniem gangu pruszkowskiego i wykryciem afery starachowickiej. Stał za sukcesami policji w walce z przestępczością zorganizowaną. Gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSW, wcześniej współtwórca Centralnego Biura Śledczego, w książce „Niepokorny", która w czerwcu trafi do księgarń, odsłania nieznane fakty.

Autorką wywiadu z Rapackim jest Elżbieta Sitek-Wasiak, dziennikarka pisma „Policja 997". „Rzeczpospolita" poznała fragmenty książki opisujące spektakularne akcje z lat 90. i późniejszych, które pod nadzorem gen. Rapackiego prowadzili policjanci.

Heroina za 2 mln dol.

– Mieliśmy „kupić" 40 kg heroiny i potrzebowaliśmy na to 2 mln dol. – opowiada Rapacki o jednej z pierwszych operacji specjalnych, której celem było rozbicie gangu narkotykowego. Była to wspólna akcja z brytyjską policją, a prawo nie przewidywało wtedy tzw. zakupu kontrolowanego. I potrzebna była bajońska suma na zakup heroiny przez agenta.

Fałszywki nie wchodziły w grę, gangsterzy by je poznali. Z kolei gdyby akcja nie wyszła, a pieniądze przepadły, dostałoby się wszystkim. – Stres był ogromny, bo to pierwsza akcja na taką skalę – opowiada Rapacki. Brytyjska policja chciała dać gotówkę, ale ówczesny komendant główny uważał, że przyjęcie jej byłoby niehonorowe. Planowano pożyczkę z NBP, ale w końcu policjanci wymyślili, że będą kupować heroinę partiami i w międzyczasie rozpracują gang. Ostatecznie, policjanci przejęli część heroiny, a przestępcy usłyszeli zarzuty.

Uran od Rosjan

Niecodzienny towar: pręty uranu, które można użyć do produkcji „brudnej bomby", oferował w latach 90. gang ze Wschodu. Tu także trzeba było balansować na granicy prawa.

Reklama
Reklama

Policjanci stworzyli legendę, że kupują uran dla klienta z Zachodu. – Dwaj „przykrywkowcy" mieli w jego imieniu dokonać zakupu – opowiada gen. Rapacki, który brał udział w akcji. – Jechałem z agentem jego mercedesem na niemieckich numerach. On robił za niemieckiego kontrahenta, ja za kierowcę – wspomina. Dokumenty na potrzeby akcji nie były doskonałe. „Gaz do dechy, uciekamy" – zdecydował, widząc drogówkę.

Podstawieni policjanci pojechali na spotkanie z gangsterami. Ci jednego agenta zatrzymali w willi pod Lublinem jako zakładnika, a drugiego, ps. Zibi, który miał przy sobie nadajnik, wywieźli za miasto, by pokazać mu towar. – Wziął licznik Geigera – opowiada Rapacki. Gangsterzy krążyli, zmieniali wozy, aż policjanci zgubili „Zibiego" – jego nadajnik miał zasięg 1 km.

Sytuacja stała się krytyczna. – Jeden nasz człowiek siedział w strzeżonej przez gangsterów willi jako zakładnik, a drugi pojechał z przestępcami i nie było z nim kontaktu. A z miejsca, w którym zniknął, dobiegły strzały. Poczułem ciarki na plecach – wspomina gen. Rapacki.

Obstawiono drogi, ale nadajnik „Zibiego" się odezwał.

Bandyci zakryli mu oczy i zawieźli na wieś, gdzie włożyli ołowiane płaszcze i i przynieśli kilka prętów uranowych. – Kiedy odkryli płaszcze, licznik Geigera skoczył tak, że skali zabrakło – opowiada generał.

Agent ruszył po gotówkę, wrócił z antyterrorystami. Rosjanie i Ukraińcy wpadli. Pręty okazały się odpadami z reaktora atomowego. Promieniowały, ale nie nadawały się do zrobienia „brudnej bomby".

Reklama
Reklama

Pruszków w rozsypce

Największym sukcesem policji było rozbicie gangu pruszkowskiego. Lata 90. to szczyt potęgi grupy. Wymuszenia, zabójstwa, przemyt. - Już wtedy we współpracy z Kolumbijczykami przemycali kokainę, z Turkami heroinę, z Rosjanami alkohol i broń, z Niemcami papierosy – wylicza gen. Rapacki.

Wpadały płotki, ale bossowie, tzw. zarząd grupy, byli nieuchwytni.

 

Policjanci wzięli się na sposób: stworzyli osławione grupy „Moskitów” - patrole, które jak natrętne owady dokuczały bossom. Mundurowi mieli ich zdjęcia, numery aut, adresy klubów w których bywają.

 

Gdziekolwiek gangsterzy się zjawiali, byli kontrolowani, wiezieni do komendy, karani za każde wykroczenie. - Było to dla nich straszliwie uciążliwe. A do „pezetów” szły informacje, które poszerzały wiedzę o grupie – opowiada Rapacki.

Reklama
Reklama

 

- Wiele razy gangsterzy z pierwszej ligi leżeli z twarzą w kałuży – mówił o tych policyjnych akcjach słynny świadek koronny Jarosław S. ps. Masa. 


Jesienią 2000 r. po tym jak Rapacki został zastępcą komendanta głównego policji, CBŚ uderzyło w „Pruszków”. Nieoceniona była wiedza „Masy”.


- Impulsem, który przyspieszył decyzję, była uzyskana operacyjnie informacja o planowanym przez gangsterów zamachu na prezydenta Kwaśniewskiego – ujawnia gen. Rapacki. Ten sygnał nigdy się nie potwierdził, a policja sądzi, że mogła to być „wrzutka” konkurencji, która chciała zaszkodzić pruszkowskim gangsterom.

 

Reklama
Reklama

W obławie ujęto ok. 40 osób. „Enigma” - operacja rozbicia gangu była trzymana w tajemnicy. Do mediów dotarła po dwóch dniach - dopiero, kiedy jeden z bossów grupy nie zjawił się na swoim procesie.

 

- Zadania były rozpisane „na nuty”. Każdy policjant wiedział do kogo wchodzi i czego ma szukać – mówi gen. Rapacki.

 

Kilku liderów grupy umknęło, ale wkrótce „Słowika” policjanci wytropili w Hiszpanii, „Żabę” w Bułgarii, „Malizna” wpadł w kraju, a „Chińczyk” - w Szwecji.

Reklama
Reklama

 

Po rozbiciu „zarządu”, gang pruszkowski już nigdy nie odzyskał dawnej siły.

 

Bossom nie udało się jednak odebrać majątków. - Były przepisane na matki, żony i kochanki – mówi Adam Rapacki, ale zaznacza, że w 2001 r. CBŚ zrobiło listę stu najbogatszych tuzów przestępczego podziemia z szacunkową oceną ich majątków. Skarbówka wówczas niewiele z tym zrobiła.

 

Reklama
Reklama

Tymczasem świadkowie koronni twierdzili, że roczne zyski mafii pruszkowskiej sięgały 350 mln dolarów. 

 

Kiedy kilka lat później sąd skazywał „Pruszków”, Adam Rapacki był już oficerem łącznikowym policji w Wilnie. Zesłany tam po wykryciu afery starachowickiej.

 

To tylko jedne z wątków książki. Gen. Rapacki barwnie opowiada w niej też, jak osobiście zatrzymywał „Nikosia”, jak 10 lat polowano na wiedeńskiego gangstera Baraninę” i jak negocjując z szefem gangu wołomińskiego odzyskał papier służący mafii do drukowania fałszywych rubli. Jest także o próbach wpływania na policję przez polityków.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Służby
Aleksander Łukaszenko przegrywa na polsko-białoruskiej granicy. To koniec wojny hybrydowej?
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama