Ochotników do polskiej armii jak na lekarstwo

MON zbyt optymistycznie podchodzi do naboru do zawodowej armii. Już teraz w wojsku brakuje 12 tys. żołnierzy zawodowych, a w najbliższych latach chętnych będzie ubywać – pisze szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Publikacja: 08.08.2008 04:07

Red

W pełni popieram ideę profesjonalnej armii, bo jako nowoczesny kraj musimy mieć wojsko potrafiące elastyczniej niż dotychczas reagować na współczesne zagrożenia. Nad jej elementami pracowano od kilku lat. Wybrane jednostki wojskowe zaczęto uzawodawiać w 2005 r. Jednak to dopiero prezydent Lech Kaczyński jesienią 2006 r. zapowiedział pełne uzawodowienie Sił Zbrojnych RP. W MON przystąpiono wtedy do intensywnych prac koncepcyjnych.

Jako zwolennik profesjonalizacji nie mogę być optymistycznie nastawiony do obecnie forsowanego, gwałtownego przyspieszenia tego programu. Zbiegł się on bowiem z brakiem rzetelnego harmonogramu działań, solidnego wyliczenia kosztów, wskazania źródeł finansowania oraz systemu zachęt dla ochotników chcących założyć mundur.

Najprostszy przykład. We wtorek 5 sierpnia 2008 r., zajrzałem na stronę internetową MON. Z „informacji o docelowej strukturze osobowej armii po zakończeniu profesjonalizacji” wynika, iż „jako podstawowe założenia przyjęta została liczebność SZ RP na poziomie 150 tys., w tym 30 tys. na potrzeby Narodowych Sił Rezerwowych (NSR). Zakłada się, że dla oficerów przeznaczonych będzie ogółem 27 tys. stanowisk, dla podoficerów 49 tys. stanowisk, dla szeregowych zawodowych 17 tys. stanowisk. Dla ochotniczej służby kontraktowej przewiduje się do 7 tys. stanowisk”.

Jakkolwiek dodawać planowane etaty, wychodzi, że armia ma liczyć… 100 tys. ludzi. Ale tego samego dnia na posiedzeniu Rady Ministrów ogłoszono program profesjonalizacji wojska. Zawierał on informację, że docelowo Siły Zbrojne mają liczyć 120 tys. żołnierzy zawodowych, w tym 30 tys. NSR.

Do niedawna zapowiadano, że do 1 stycznia 2010 r. zostanie wprowadzona w Siłach Zbrojnych pełna profesjonalizacja. Jednak opracowany w MON dokument, zaprezentowany rządowi 5 sierpnia, przesunął ten termin o 12 miesięcy, do końca 2010 r.

W Hiszpanii armię profesjonalizowano w dwóch etapach. Każdy trwał po 12 lat!

Czy więc należy się dziwić, że prezydent jest zaniepokojony planami rządu?

A trzeba pamiętać, że przez cały czas rozmawiamy o planach dotyczących spraw strategicznych – sprawności Sił Zbrojnych do wykonywania zadań opisanych w Konstytucji RP oraz realizacji zobowiązań podjętych wobec naszych sprzymierzeńców.

Zamiast więc wyważać dawno otwarte drzwi, warto korzystać z doświadczeń naszych sojuszników.

W Hiszpanii, którą z powodu wielkości wojska i nakładów na jego utrzymanie, można porównywać z Polską, armię profesjonalizowano w dwóch etapach. Każdy trwał po 12 lat! Dopiero w środku tego procesu, pod koniec 2001 r., zawieszono obowiązkową służbę wojskową! Wtedy jednak spadła liczba ochotników. Wielkim wyzwaniem okazało się utrzymanie w służbie szeregowych i podoficerów. Podobnie bowiem jak polskie, hiszpańskie wojsko nie było atrakcyjnym graczem na rynku pracy. Wprowadzony cztery lata po zawieszeniu poboru nowy system płac poskutkował stopniowym wzrostem liczby ochotników.

Hiszpanie odnieśli sukces, ponieważ mieli przygotowany dobry program działania, a uzawodowienie sprawnie połączyli z modernizacją oraz zmianą struktur Sił Zbrojnych.

Projekty ustaw dotyczących zawieszenia poboru i wprowadzania profesjonalizacji polskich Sił Zbrojnych nawet nie trafiły jeszcze do uzgodnień międzyresortowych. A najważniejsze jest to, kiedy trafią do Sejmu.

Pod koniec 2007 r. przedstawiciele MON zapewniali, że do stycznia 2008 r. zostanie opracowany atrakcyjny, całościowy system motywacyjny zachęcający do służby w wojsku. Nie powstał jednak do dziś.

Wojsko nie jest finansowo atrakcyjnym miejscem pracy, dlatego zachętą do służby powinny być podwyżki uposażeń oraz – co ważniejsze – właśnie system motywacyjny. Powinien on zawierać cały katalog przywilejów. Począwszy od dodatków za służbę w ciężkich warunkach poprzez specjalny tryb opieki zdrowotnej, „mundurowy” system wcześniejszych emerytur, program opieki nad rodzinami żołnierzy przebywających na misjach po pomoc w znalezieniu pracy po zdjęciu munduru.

Teraz okazało się, że przygotowanie założeń systemu motywacyjnego zostało przełożone dopiero na 2009 r.

Skoro system motywacyjny będzie projektowany w 2009 r., to jak dziś można mówić o wyliczeniu całościowych kosztów profesjonalizacji?Przedstawiciele resortu obrony narodowej mówią, że zostanie ona sfinansowana w ramach budżetu MON. To jednak bardzo wątpliwe. Teoretycznie budżet resortu ma rosnąć. Prognozy zakładają wzrost wydatków resortu w 2009 r. do 23 682,5 mln zł, a w 2012 r. do 27 129,5 mln zł. Niestety potężną część budżetu zjedzą wzrastające wydatki na emerytury i płace, które będą rosnąć wraz z liczbą żołnierzy zawodowych. Ze wstępnych szacunków otrzymanych z resortu obrony wynika, że w latach 2009 i 2010 powinien on więcej wydać, niż ma w kasie. A to przecież lata największego wysiłku finansowego związanego z wdrażaniem profesjonalizacji Sił Zbrojnych.

W czerwcu w Akademii Obrony Narodowej przedstawiciele MON szacowali, że w latach 2009 i 2010 przystosowanie infrastruktury wojskowej oraz zakwaterowanie żołnierzy kosztować będzie 1,176 mld zł. We wtorek w materiale dla rządu te nakłady wyliczono na zaledwie 0,47 mld zł. Które informacje są rzetelne?

Bardzo niepokojące są też medialne doniesienia o planach dotyczących obniżenia wydatków na MON. Czas zatem poznać ostateczną strukturę wydatków budżetowych MON na 2009 r.

MON bardzo optymistycznie podchodzi do problemu naboru ochotników do zawodowej armii. Zakłada bowiem, że co roku szeregi wojska zasilać będzie ok. 20 tys. nowych ludzi. Nie wiadomo z czego bierze się ten optymizm, bo już teraz w Wojsku Polskim brakuje ok. 12 tys. żołnierzy zawodowych.Korpus szeregowych zawodowych istnieje od czterech lat. Od początku był oczkiem w głowie MON. A pod koniec czerwca 2008 r. służyło w nim zaledwie 11 tys. żołnierzy.

Jak na razie młodzi ludzie częściej zdejmują mundur, niż go zakładają. W ubiegłym roku MON zakładał, że z wojska odejdzie 2 tys. żołnierzy zawodowych, a odeszło 4,5 tysiąca. Głównie byli to ci, których armia najbardziej poszukuje: szeregowi zawodowi i doświadczeni podoficerowie.

Zachęcający do służby w wojsku atrakcyjny system motywacyjny miał powstać w MON do stycznia tego roku. Jednak wciąż go nie ma

Chętnych będzie też ubywać z powodu niżu demograficznego. Z danych GUS wynika, że od dwóch lat maleje liczba młodych ludzi atrakcyjnych dla wojska. W 2030 r. będzie tylko 2 mln młodych ludzi w wieku 18 – 24 lat. Tymczasem jeszcze w 2005 r. było prawie 3,9 mln ludzi w tym wieku.

Nie słyszałem także, by ktokolwiek poważnie zastanawiał się nad szerszymi, niż tylko dla wojska, skutkami zawieszenia poboru. Poborowi korzystający z zastępczej służby wojskowej są kierowani do niewdzięcznych prac w wielu instytucjach użyteczności publicznej. Z programu rządowego wynika, że zawieszenie tej służby nastąpi od stycznia 2010. Dzięki temu budżet państwa zaoszczędzi ok. 30 mln zł. Ten sam program przewiduje, że pracodawcy poniosą z tego powodu dodatkowe koszty w wysokości 50 mln zł. Kto szpitalom czy ośrodkom pomocy zrekompensuje te kwoty?

Do tego trzeba dodać problemy kadrowe w policji. Ok. 2500 poborowych odbywa zastępczą służbę wojskową w szeregach policji. Nie wiadomo, kto zajmie ich miejsce.

Ten sam program przewiduje, że do końca 2010 r. trzeba w pełni sprofesjonalizować Straż Graniczną i Biuro Ochrony Rządu. Szkoda, że nikt wcześniej nie pokazywał mi tego projektu, bo poinformowałbym, że te zadania zostały zrealizowane już przed kilku laty.

Resort ON nie przedstawił precyzyjnych danych dotyczących planowanych wydatków na przewidzianą w latach 2009 – 2018 modernizację techniczną. Według wstępnych szacunków MON w 2009 r. zabraknie ok. 50 mln zł na wydatki majątkowe. Przedstawiciele ministerstwa ostrożnie wspominają o konieczności modernizacji armii, wysuwając na pierwszy plan kwestie związane z naborem ochotników. Tymczasem armia profesjonalna to armia dobrze wyposażona. Bez odpowiednio wysokich nakładów na sprzęt i uzbrojenie nie osiągnie się faktycznej profesjonalizacji.

Stanisław Koziej, doradca obecnego ministra obrony narodowej, otwarcie dystansuje się od działań MON, mówiąc, że „hamowanie modernizacji technicznej przez przeznaczanie środków na świadczenia osobowe spowoduje zagrożenie w postaci braku możliwości przekazania żołnierzom sprzętu na odpowiednim poziomie modernizacji”.

Profesjonalizacja Sił Zbrojnych z pewnością jest przedsięwzięciem wartym zaangażowania i współpracy ze strony BBN. Bacznie się jej przyglądamy, gdyż jest niezbędna dla sprawności i unowocześnienia armii, a więc w konsekwencji dla poprawy naszego bezpieczeństwa. Właśnie dlatego trzeba ją przeprowadzić rzetelnie, w ścisłym kontakcie z rzeczywistością.

Autor – absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz pierwszego rocznika Krajowej Szkoły Administracji Publicznej – jest szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej pracował w Najwyższej Izbie Kontroli, był zastępcą prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oraz ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego

W pełni popieram ideę profesjonalnej armii, bo jako nowoczesny kraj musimy mieć wojsko potrafiące elastyczniej niż dotychczas reagować na współczesne zagrożenia. Nad jej elementami pracowano od kilku lat. Wybrane jednostki wojskowe zaczęto uzawodawiać w 2005 r. Jednak to dopiero prezydent Lech Kaczyński jesienią 2006 r. zapowiedział pełne uzawodowienie Sił Zbrojnych RP. W MON przystąpiono wtedy do intensywnych prac koncepcyjnych.

Jako zwolennik profesjonalizacji nie mogę być optymistycznie nastawiony do obecnie forsowanego, gwałtownego przyspieszenia tego programu. Zbiegł się on bowiem z brakiem rzetelnego harmonogramu działań, solidnego wyliczenia kosztów, wskazania źródeł finansowania oraz systemu zachęt dla ochotników chcących założyć mundur.

Pozostało 92% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie