Pod koniec roku robotnicy trafili na pierwsze niewybuchy. Do dziś piasek odkrył masę amunicji do broni ręcznej i ponad 70 ładunków wielkokalibrowych, głównie min, pocisków moździerzowych i armatnich – prawdopodobnie pozostałość po zaciętych walkach o Kołobrzeg w marcu 1945 r.
– Niewybuchy zalegały z reguły na dużych głębokościach, bo od 1,30 do 1,70 metra, ale np. jeden z pocisków leżał ledwie na 30 cm – mówi Bobin. – Sytuacja zrobiła się poważna.
Konsorcjum ściągnęło saperów z prywatnej firmy z podszczecińskich Polic. Remontujący plażę wstrzymali prace i zażądali dodatkowych 9 mln zł za rozminowanie terenu. Urząd morski znalazł inne rozwiązanie. – Nie widzieliśmy sensu w wydawaniu tak wielkich pieniędzy, a oprócz tego doszliśmy do wniosku, że problem może nie kończyć się na remontowanym odcinku – tłumaczy Bobin. – Jest ustawa, która pozwala na zlecenie takich prac wojskowym saperom, po kosztach. Skorzystaliśmy z niej.
Mapa zagrożeń
Jeśli poniedziałkowy rekonesans potwierdzi taką potrzebę, saperzy – najprawdopodobniej marynarze z jednostki w Gdyni, bo dysponują nurkami, a badane ma być także dno Bałtyku przy brzegu – przeczeszą skanerami całą ok. sześciokilometrową plażę wschodnią (zachodnia należy do wojska).
– Prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek już dostał zielone światło od Bogdana Klicha, szefa MON. Jesteśmy więc przekonani, że zdążymy z tym przed sezonem letnim – mówi Michał Kujaczyński, rzecznik kołobrzeskiego ratusza. Dodaje, że po niecodziennym odkryciu w Kołobrzegu sensowne wydaje się pytanie, czy podobne kłopoty nie czekają także innych nadmorskich miejscowości.
– Nie można tego całkiem wykluczyć, bo choć zakończenie powojennego rozminowania Polski oficjalnie ogłoszono w 1956 r., ziemia do dziś ujawnia pozostałości po wojnach, także po I wojnie światowej, bo nawet takie znaleziska się zdarzają – mówi dr hab. Piotr Semkow, historyk Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Według niego trudno precyzyjnie wyrysować mapę potencjalnych zagrożeń niewybuchami na polskim wybrzeżu. – Można założyć, że jest ono większe tam, gdzie toczyły się najzacieklejsze walki, gdzie były najsilniejsze gniazda obrony z magazynami amunicji i gdzie dochodziło do zmasowanych bombardowań w czasie II wojny światowej – opowiada historyk. I wymienia obok Kołobrzegu: półwysep Hel, ogłoszony przez Niemców twierdzą kompleks Gdańsk – Gdynia (tu swoją bazę miała Kriegsmarine) czy kompleksy portowe w Szczecinie i Świnoujściu. – Teoretycznie w grę mogą jeszcze wchodzić miejsca, gdzie Niemcy mieli stocznie, jak w Ustce czy w Darłowie, gdzie stały baterie flagowe dla hitlerowskiej artylerii – dodaje Piotr Semkow.