Trójkąt Weimarski plus jeden – tak brzmi propozycja Sigmara Gabriela, szefa opozycyjnej SPD. Ma ona pomóc UE wyjść z obecnego kryzysu. Jego zdaniem Francja, Niemcy i Polska powinny wysłać „nowy impuls", wzmacniający integrację europejską, i stworzyć „grupę awangardową" będącą zalążkiem przyszłej armii europejskiej.
– Zamiast inscenizować szczyt za szczytem i ratyfikować kolejne traktaty, których postanowienia mało kto jest w stanie zrozumieć, powinniśmy wyjść z konkretnym pomysłem, wiążącym ludzi z Europą. To wspólna armia europejska – powiedział Gabriel w akademii Bundeswehry w Hamburgu.
Idea wspólnej armii europejskiej nie jest nowa. Niemcy forsują ją od dawna. Jednak to szef SPD jako pierwszy stara się prezentować ją jako panaceum na obecne kłopoty UE. – Potrzebujemy patriotyzmu europejskiego – głosi Gabriel, szef partii, która ma szanse wygrać przyszłe wybory.
– Pomysł mi się podoba – mówi „Rz" Alain Richard, były minister obrony Francji. – Już niemal 50 lat żyjemy w Europie w systemie mieszanym: państwa zrzekły się na rzecz UE suwerenności w dziedzinie gospodarki, polityki monetarnej czy ekologii, ale zachowują pełną suwerenność w sprawach obrony. Jestem za tym, żeby zrobić następny krok.
Jako że utopią byłoby „zgromadzenie w jednej łodzi" wszystkich 27 państw członkowskich, Sigmar Gabriel proponuje, aby rolę inicjatora odegrał Trójkąt Weimarski. Francja jako sprawdzony sojusznik Niemiec, a Polska jako ważny partner na Wschodzie, który sprawy bezpieczeństwa traktuje jako jeden z zasadniczych tematów swego przewodnictwa w UE.