Zapaść w szpitalach. Pracownicy straszą sądem

Część pracowników nie dostała podwyżek. Przybywa też pozwów o dodatki covidowe.

Publikacja: 10.08.2022 20:46

Zapaść w szpitalach. Pracownicy straszą sądem

Foto: PAP/Mateusz Marek

Chaos prawny, niewystarczające wyceny i rosnące koszty – na to skarżą się dyrektorzy szpitali. Niemal stu członków Polskiej Federacji Szpitali ma problem ze spięciem budżetu. Tak wynika z przeprowadzonego ostatnio sondażu.

– Wypłaciliśmy podwyższone przez rząd płace, ale na materiały nam już nie starczy – mówi Bartosz Stemplewski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.

Dodatkowe środki

Resort zdrowia w tym tygodniu obiecał wprawdzie dodatkowe 350 mln zł na podwyżki, ale nie wiadomo, czy to wystarczy. Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiada jeszcze zmiany wyceny punktu z 1,59 zł do 1,62 zł. Każda procedura jest przeliczana na punkty – w ten sposób NFZ płaci za leczenie.

– Szpitale trzeciego poziomu, a więc te największe, mające najwięcej oddziałów, zostaną pominięte w części podwyżek. A to do tych właśnie placówek trafiają bardziej skomplikowane przypadki ze szpitali powiatowych. W rezultacie szpital powiatowy za mniej skomplikowany zabieg dostanie więcej – mówi Stemplewski.

W mediach społecznościowych wre. Wielu pracowników ochrony zdrowia dostało bowiem wypłatę taką samą jak za czerwiec, czyli przed obiecaną przez rząd od lipca podwyżką.

– Będziemy kierować sprawy do sądu – mówi Iwona Borchulska, rzecznik prasowy OZZPiP.

Przypomnijmy, że od początku lipca szpitale są zobowiązane, na podstawie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, podwyższyć minimalne pensje średnio o 28 proc. A niektórym pielęgniarkom nawet o 40 proc.

Z tym że szpitale nie dostaną na to pieniędzy z NFZ w kwotach znaczonych, to znaczy przypisanych do konkretnego pracownika, ale mają je wygospodarować ze środków na podwyżki procedur medycznych.

Pracownicy, którym w poprzednich latach źle naliczono pensje na podstawie przywołanej ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego (...) z powodzeniem domagają się podwyżek w sądach.

Kolejne roszczenia

– W zasadzie nie jest jasne, na jakich stanowiskach jakie kwalifikacje są wymagane. A to właśnie od kwalifikacji teoretycznie zależą płace. W październiku będziemy mieli pierwszą rozprawę w procesie pielęgniarki, która uważa, że zarabia zbyt mało – mówi Bartosz Stemplewski.

Czytaj więcej

Zawał w polskich szpitalach. Rządowa pomoc zawiodła medyków

Przepisy są niejasne i w ocenie sądów, nierówno traktują pracowników ochrony zdrowia, bo za tę samą pracę należy się tożsama płaca. Dlatego sądy zasądzają np. zwiększone pensje dla ratowników medycznych wykonujących te same obowiązki co pielęgniarka w karetce.

W kolejce do szpitali ustawiają się też pracownicy z roszczeniami o inne zaległości, choćby dodatki covidowe. Na nic się zdaje tłumaczenie pracodawcy, że NFZ nie przekazał mu na to środków finansowych. Sądy zasądzają od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy zł na rzecz jednego pracownika.

– Przepisy o dodatkach covidowych były niedopracowane. Miały ich nie otrzymywać np. osoby mające incydentalny kontakt z chorym. Nie wyjaśniono tylko, co to znaczy – mówi Stemplewski.

– Kierownicy szpitali mieli często trudności z doborem kryteriów, po których spełnieniu personel kwalifikował się do dodatkowego wynagrodzenia. W efekcie NFZ wprowadzał odpowiednie zmiany do obowiązujących zasad. Mimo to faktycznie zdarzają się przypadki zaniżania kwot należnych lekarzom – przyznaje Bartłomiej Babańczyk, radca prawny z kancelarii Baker McKenzie.

Do kancelarii zgłasza się coraz więcej pracowników ochrony zdrowia.

– Widzimy zwiększone zainteresowanie składaniem pozwów o wypłatę dodatków covidowych. Zgłaszają się do nas lekarze, pielęgniarki, położne. Czasem chcą występować indywidualnie, czasem w pozwie zbiorowym – mówi Aleksandra Powierża, radca prawny.

Zarządzanie szpitalami miała poprawić ustawa o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, nad którą pracuje resort zdrowia.

Już wiadomo, że zrezygnowano z wielu proponowanych w niej rozwiązań.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali

Przeprowadziliśmy ekspresowy sondaż szpitalnych budżetów. Prawie stu dyrektorów odpowiedziało, że się nie spina. Ryczałt rośnie dużo wolniej niż koszty działalności. Dyrektorzy piszą do Federacji „otrzymamy finansowanie wyższe średnio o 10 proc., ale koszty nam wzrosły ok. 30 proc.”. Po kolejne już podwyżki zgłaszają się pracownicy kontraktowi (np. lekarze). Rosną rachunki za media, a firmy remontowe, cateringowe, sprzątające i dostawcy materiałów medycznych wypowiadają umowy i proponują zawierać nowe, opiewające na wyższe kwoty z powodu wzrostu swoich kosztów. Co więcej, przepisy są miejscami niejasne i trudno przyporządkować pracowników do grup zaszeregowania, od których zależą wyższe płace. Wielu dyrektorów szpitali, zwłaszcza tych większych, wciąż przelicza środki potrzebne na wyższe wynagrodzenia. Trwa dialog z resortem zdrowia i NFZ.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego