Rok temu można było mówić o zaskoczeniu. ZAKSA, wtedy jeszcze pod wodzą Nikoli Grbicia, awansowała do finału Ligi Mistrzów, była na fali, a jednak w dwóch decydujących o mistrzostwie Polski meczach wygrała tylko dwa sety i musiała zadowolić się srebrem.
Drugi w historii tytuł dla Jastrzębia pomógł wywalczyć trener Andrea Gardini, który przyszedł do klubu w połowie sezonu i szybko poskładał drużynę. W nagrodę dostał nowy kontrakt, ale u prezesa Adama Gorola nie zna się dnia ani godziny, więc Włoch nie poprowadzi zespołu w finale.
Po kilku bolesnych porażkach (finał Pucharu Polski, półfinał LM i pierwszy mecz ćwierćfinału PlusLigi) Gardini został odsunięty od drużyny, chociaż umowę wciąż ma. Zastąpił go dotychczasowy asystent Nicola Giolito.
– Na pewno prowadzący rywali Gheorghe Cretu ma więcej doświadczenia. Giolito odpowiadał w Jastrzębiu za przygotowanie fizyczne. Jeśli dojdzie do zaciętej końcówki seta, to nie wiem, jakie decyzje będzie podejmował. Z drugiej strony trzeba mu oddać, że od kiedy przejął drużynę, to Jastrzębski wygrał trzy mecze bez straty seta – mówi „Rz” Jakub Bednaruk, trener Czarnych Radom.
Na innych polach trudno wskazać przewagę któregoś zespołu. Jastrzębski Węgiel męczył się w pierwszym meczu ćwierćfinałowym, a ZAKSA miała kłopoty w półfinale.