Powiedział pan ostatnio, że Polska mogłaby wysłać na igrzyska dwie drużyny i każda z nich walczyłaby o medal... Jedziemy z jednym celem: zdobycie medalu. Złotego?
Warto pamiętać o jednej rzeczy. Usłyszałem niedawno, że ostatnim polskim medalem olimpijskim w grach zespołowych było srebro piłkarzy z 1992 roku. To niemal 30 lat temu. Chyba kibice powinni być szczęśliwi, jeśli po prostu staniemy na podium, zwłaszcza że żadna inna polska drużyna nie wystąpi w Tokio. Z drugiej strony, jeśli ktoś zapowiada, że walczy o brąz, to na pewno nie zdobędzie niczego więcej. Medal igrzysk olimpijskich jest wyjątkowy. Oczywiście, jeśli staje się na najniższym stopniu podium, to na drugi dzień można czuć rozczarowanie, ale za pięć lat każdy ma świadomość, jak niezwykły był to sukces.
Polska ma tak duży potencjał, że mógł pan nie powołać do szerokiej kadry najlepiej punktującego w PlusLidze Karola Butryna?
Butryn i Bartłomiej Lipiński zasłużyli, by się znaleźć w kadrze, i w innym momencie dostaliby powołanie. To jest jednak sezon olimpijski, a oni na razie nie są gotowi na takie wyzwanie. Moja lista to zawodnicy, którzy są gotowi zmierzyć się z turniejem olimpijskim. Ci dwaj siatkarze mają za sobą świetny sezon, ale brakuje im doświadczenia międzynarodowego.
Kamil Semeniuk zagrał wiele meczów w Lidze Mistrzów i dlatego znalazł się na liście?