Najgorsze wskaźniki finansowe spośród 21 największych miast mają Warszawa, Gorzów Wielkopolski, Gdynia, Białystok i Kielce – wynika z analizy „Rz".
Dwa pierwsze planują, że w tym roku ich wydatki będą wyższe niż dochody. Oznacza to, że zanotują na koniec roku deficyt bieżący. Pozostałe planują co prawda nadwyżkę, ale ma być bardzo niska.
Różnica między wydatkami i dochodami bieżącymi jest jednym z ważniejszych wskaźników oceny kondycji finansowej samorządów. Na przykład agencja ratingowa Fitch Ratings bada, ile lat samorządy spłacałyby dług, gdyby na ten cel przeznaczały całą nadwyżkę operacyjną. – Jeśli jest deficyt lub wskaźnik wynosi więcej niż 20 lat, można wnioskować, że samorząd jest na prostej drodze, by wpaść w spiralę zadłużenia. Dla władz to sygnał ostrzegawczy, że trzeba podjąć natychmiastowe działania naprawcze – ostrzega Elżbieta Kamińska z Fitch Polska.
Poza Warszawą i Gorzowem deficyt bieżący zanotuje prawdopodobnie Gdynia. Z kolei w Białymstoku wskaźnik spłaty ma wynieść 134 lata, w Kielcach 94 lata. W Poznaniu, Lublinie, Olsztynie i Zielonej Górze – od 29 do 39 lat. Władze lokalne różnie tłumaczą tę sytuację. Warszawa podkreśla, że przygotowuje się do nowych wskaźników zadłużenia, które zaczną obowiązywać od 2014 r. By móc spełniać limity i mieć zdolność zaciągania nowych zobowiązań, zdecydowała się w tym roku wykupić wcześniej część swoich obligacji. Przeznaczy na ten cel ok. 800 mln zł, dlatego deficyt bieżący ma sięgnąć prawie 400 mln zł. Z kolei Gorzów wyjaśnia, że niedobór powstał w związku z dużymi wydatkami w oświacie. – Ale wprowadzamy program naprawczy – mówi Małgorzata Zienkiewicz, skarbnik Gorzowa. – W kolejnych latach nie będzie nowych inwestycji, w zakresie wydatków bieżących wzrosną tylko te przeznaczone na wynagrodzenia w oświacie, reszta zostaje zamrożona.
Wojciech Dudzic, dyrektor wydziału budżetu w Kielcach, podkreśla, że niska w tym roku nadwyżka bieżąca to m.in. efekt rosnących wydatków, np. związanych z obsługą zadłużenia zaciągniętego na inwestycje. – Przy 400 mln zł długu wzrost oprocentowania powoduje, że na odsetki musimy wydać prawie 4 mln zł więcej – mówi. I dodaje, że w kolejnych latach miasto będzie dążyć do poprawienia wyników. Oznacza to konieczność kontynuowania dyscypliny w wydatkach i szukanie nowych źródeł dochodów.