Wśród uczestników dyskusji trudno byłoby znaleźć kogoś twierdzącego, że prognozowanie przez bank stóp procentowych i przeprowadzanie w tym zakresie różnych ćwiczeń symulacyjnych nie sprzyja efektywności prowadzonej polityki. Istotna różnica zdań dotyczy natomiast tego, czy i w jakim zakresie rezultaty tych prac powinny być upubliczniane. Inaczej mówiąc, może być tak, że wewnętrzna dyskusja nad przyszłą ścieżką stóp procentowych znacząco podnosi jakość podejmowanych decyzji, ale jej ogłaszanie obniża skuteczność prowadzonej polityki i tym samym zmniejsza wiarygodność banku centralnego.
Spór o wybór właściwego sposobu komunikowania przyszłych zmian stóp procentowych jest interesujący i ważny także dlatego, że stanowi część szerszej dyskusji na temat optymalnego poziomu przejrzystości polityki pieniężnej.
Prof. Mishkin określa ją jako próbę poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy w dążeniu do przejrzystości banki centralne mogą pójść za daleko. On sam odpowiada twierdząco na to pytanie i uważa, że „przejrzystość jest dobrą rzeczą o tyle, o ile pomaga bankowi centralnemu w realizacji jego zadań”. Inaczej akcenty rozkłada prof. Blinder, według którego „bank centralny nie powinien ujawniać pewnych spraw tylko wtedy, kiedy są ku temu dobre powody”. Różnice w poglądach stają się znacznie bardziej wyraziste w odniesieniu do kwestii, czy wraz z publikowaną prognozą inflacji banki centralne powinny ogłaszać również warunkową prognozę. Co charakterystyczne, ani wśród czołowych teoretyków, ani wśród wiodących banków centralnych nie rysuje się klarowne kryterium podziału na zwolenników i przeciwników tego rozwiązania. Wśród tych pierwszych są zarówno jednoznaczni zwolennicy (L. Svensson, M. Woodford, A. Blinder), jak i wyraźni sceptycy (F. Mishkin, C. Goodhart). Wśród banków centralnych, które wyznaczają standardy (best practice) i jednocześnie realizują strategię bezpośredniego celu inflacyjnego, są zarówno te, które ogłaszają prognozę ścieżki stóp (Nowa Zelandia, Szwecja), jak i te, które są temu przeciwne (Wielka Brytania). Symptomatyczny jest przykład Banku Anglii: to, że bank, który tak dużą wagę przywiązuje do przejrzystości, jest jednocześnie przeciwny publikowaniu ścieżki stóp, pokazuje, jak ważną rolę odgrywają rozwiązania instytucjonalne dotyczące sposobu podejmowania i ogłaszania decyzji w sprawie stóp procentowych.Zwolennicy ogłaszania prognozy stóp procentowych wskazują, że jest to logiczne domknięcie strategii bezpośredniego celu inflacyjnego z punktu widzenia jej przejrzystości. Jeśli bowiem bank upublicznia prognozę inflacji, która oparta jest na określonym modelu, to niezrozumiałe jest to, dlaczego jednocześnie nie pokazuje spójnej z nią prognozy ścieżki stóp procentowych.
Może być tak, że wewnętrzna dyskusja nad przyszłą ścieżką stóp procentowych znacząco podnosi jakość podejmowanych decyzji, ale jej ogłaszanie obniża skuteczność prowadzonej polityki banku centralnego
W myśl tego rozumowania spójna prognoza odnosząca się zarówno do celu, jak i głównego instrumentu prowadzonej polityki daje kilka istotnych korzyści. Po pierwsze, dzięki większej przejrzystości takiego rozwiązania otoczenie może łatwiej ocenić, czy zamierzenia banku centralnego są zgodne z przyjętym celem polityki, co sprzyja demokratycznej kontroli nad jego działalnością. Po drugie, ogłoszenie ścieżki stóp pomaga lepiej zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne, co zwiększa stabilność makroekonomiczną. Po trzecie, uczestnicy rynku finansowego mogą bardziej efektywnie wyceniać aktywa średnio- i długoterminowe. Po czwarte, władze monetarne uzyskują większy wpływ na zachowanie rynkowych stóp średnio- i długoterminowych. Za ogłaszaniem ścieżki stóp przemawiają też zarzuty wysuwane przeciwko alternatywnym rozwiązaniom: przyjmowaniu w prognozowaniu inflacji albo założenia stałych stóp, albo poziomu stóp oczekiwanego przez rynki. To pierwsze jest krytykowane jako mało realistyczne i niezgodne z polityką prowadzoną w przeszłości: żaden bank centralny nie będzie utrzymywał stóp na poziomie, który prowadzić będzie do coraz większego rozmijania się z obowiązującym celem.
Z kolei główny zarzut wobec drugiego rozwiązania dotyczy tego, że wówczas może się pojawić przekonanie, że to nie bank centralny oddziałuje na oczekiwania rynkowe, lecz pasywnie dostosowuje do nich swoje zachowanie, co zmniejsza zakres dostępnych w gospodarce informacji i tym samym obniża poziom dobrobytu (tzw. argument Morrisa i Shina).