Tadeusz Wrona przyszedł wczoraj do pracy w częstochowskim Urzędzie Miasta jak zwykle w poniedziałek, przed ósmą. Sprawiał wrażenie, jakby nic się nie stało, choć – po siedmiu latach rządzenia Częstochową – przestaje być prezydentem miasta. Przeciwko niemu w niedzielnym referendum zagłosowało 39 tys. 284 mieszkańców (na blisko 42 tys. osób, które przyszło do urn).
– Jak go znam, to najgorszy dzień w jego życiu – ocenia Marek Balt, szef radnych Lewicy, która krytykowała go od dawna za schlebianie Kościołowi i odwracanie się od ludzi. – Wrona słuchał tylko siebie, no i czasem kurii biskupiej. I tak podciął gałąź, na której siedział. Zresztą my wszyscy, politycy, dostaliśmy żółtą kartkę, trzeba to sobie wprost powiedzieć.
Wrona zadzwonił do kolegów z Platformy, trochę z żalem, że wsparli referendum. Potem nagle zajął się organizacją nadzwyczajnej sesji na najbliższy piątek, na której radni mieliby głosować za nadaniem metropolicie częstochowskiemu abp. Stanisławowi Nowakowi tytułu honorowego obywatela tego miasta. A przecież już w środę komisarz wyborczy oficjalnie ogłosi wyniki referendum i Wrona przestanie być prezydentem Częstochowy. Jego fotel zajmie najprawdopodobniej komisarz wskazany przez wojewodę śląskiego. – Może nie przyjmuje tych wyników do wiadomości? – zastanawia się Balt.
Pojawiła się nawet plotka, że Wrona będzie chciał unieważnić wyniki referendum. – To bzdury. Prezydent nie ma takich planów – mówi Ireneusz Leśnikowski, rzecznik prezydenta Częstochowy.
[srodtytul]Odwołany po raz drugi[/srodtytul]