Obowiązkowego oszczędzania 1 proc. energii przez sektor publiczny chce resort gospodarki, który zaproponował taki zapis w projekcie prawa o efektywności energetycznej. Po protestach Ministerstwa Finansów zrezygnowano z tego rozwiązania. – Ministerstwo Finansów oceniło, że to zmniejszenie zużycia energii o 1 proc. w sektorze publicznym wiąże się z zainwestowaniem 730 mln zł na rok – mówi dr Sławomir Pasierb, dyrektor Fundacji Efektywnego Wykorzystania Energii (FEWE).

Szacuje się, że sektor publiczny płaci rocznie rachunki za energię rzędu 9 mld zł. Oszczędność 1 proc. oznacza więc zachowanie w kasach administracji centralnej i samorządów ok. 90 mln zł rocznie. FEWE wykonała własne obliczenia, jak administracja może to osiągnąć. Raport przewiduje trzy scenariusze inwestycji, koncentrując się na działaniach w szkołach i szpitalach, ponieważ te obiekty odpowiadają za ok. 70 proc. rachunków za energię sektora publicznego. – Gdyby w tych obiektach zastosować niskonakładowe przedsięwzięcia, oszczędności energii mogłyby sięgnąć w ciągu kilku lat 10 proc. Wymaga to rocznych inwestycji na poziomie 219 mln zł – ocenia Pasierb.

Dodaje jednak, że taki scenariusz oznacza konieczność zmiany nawyków i lepszej organizacji, np. zakręcania ogrzewania czy lepszego monitoringu zużycia prądu, gazu i ciepła, co w praktyce może być najtrudniejsze do wprowadzenia.

Umiarkowany scenariusz przygotowany przez FEWE zakłada połączenie działań niskonakładowych z inwestycjami, np. w zmianę oświetlenia. Wtedy roczne wydatki powinny wynieść ok. 690 mln zł. Tradycyjny scenariusz oparty na drogich inwestycjach, takich jak ocieplanie budynków, oznacza najwięcej wydatków – rocznie na poziomie 1,04 mld zł. Eksperci podkreślają, że już teraz samorządy zaczynają wprowadzać inwestycje, by zmniejszyć rachunki za energię. Działania te polegają głównie na wymianie oświetlenia ulicznego na bardziej efektywne.