Wprawdzie do utraty mandatu niezbędne było podjęcie uchwały o jego wygaśnięciu, ale niepodjęcie nie wyklucza odebrania byłemu radnemu pobranej diety za to, że dopuścił się nieuczciwości, złamania ślubowania. To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego.
SN rozpatrywał pozew Gminy Miejskiej Zabrze. Domagała się od byłego radnego zwrotu pobranej diety za dwa lata, po prawomocnym skazaniu za przestępstwo umyślne.
Chodzi o Krystiana Romanowskiego (wtedy radnego PO), który nie poinformował, że w 2008 r. został skazany na karę grzywny. Jako nadsztygar ds. BHP w Kopalni Węgla Kamiennego Bielszowice zataił pożar pod ziemią, co doprowadziło do kolejnych wypadków. Choć o sprawie informowała lokalna prasa, radny nie zawiadomił Rady Miasta, a ta nie podjęła uchwały o wygaśnięciu jego mandatu. Pełnił funkcję radnego, pobierając diety, do końca kadencji w 2010 r., choć – zgodnie z ordynacją – mandat wygasł w dniu uprawomocnienia się wyroku.
O skazaniu stało się głośno, kiedy Romanowski chciał startować w następnej kampanii wyborczej w 2010 r. Dopiero wtedy gmina zażądała zwrotu nienależnie pobranych diet – a uzbierało się ich 70 tys. zł.
Radny nie chciał oddać. Twierdził, że nie odpowiada za to, że rada nie wygasiła mandatu, a on obowiązki radnego wykonywał sumiennie. Podkreślał, że pieniądze wydał na bieżące utrzymanie, czyli odpadła jedna z przesłanek zwrotu nienależnego świadczenia.