W Polsce działa ok. 220 związków międzygminnych, z których jedna trzecia to związki „fasadowe", czyli niepodejmujące działalności. Te dobrze funkcjonujące muszą jednak zmagać się z nieprzyjaznymi przepisami.
Kłopotliwe mienie
Zgodnie z art. 64 ustawy o samorządzie gminnym gminy mogą tworzyć związki międzygminne, by wspólnie wykonywać zadania publiczne. Po przyjęciu uchwały rady gmina przekazuje związkowi prawa do zadania własnego i tym samym rezygnuje z samodzielności w tej dziedzinie. Gmina, przystępując do związku, powinna wnieść majątek związany z wykonywaniem zadań. I tu zaczynają się kłopoty.
– Wykonywanie zadań przekazanych związkowi wymaga często wykorzystania infrastruktury, np. sieci wodno-kanalizacyjnych, której właścicielem jest gmina przystępująca do związku. Wybór formy przekazania majątku do związku rodzi trudności. Wniesienie bowiem mienia nie przynosi gminie żadnego ekwiwalentu finansowego, a na jego zakup nie pozwala związkowi niewielki budżet – mówi Anna Kudra z Kancelarii Prawnej Ziemski i Partnerzy w Poznaniu.
W następstwie wniesienia majątku do związku może on powołać spółkę prawa handlowego, stając się jej jedynym właścicielem. W praktyce jednak spotykamy spółki związku komunalnego mające współwłaścicieli. Tak jest np. w trzech spółkach należących do związku „Dolina Redy i Chylonki". Gminy wniosły do nich aportem majątek w zamian za udziały lub akcje, ale z pominięciem związku, co jest sprzeczne z prawem.
Gminy tłumaczą, iż czynią tak z powodów finansowych, np. braku wspomnianego ekwiwalentu pieniężnego. Inny powód podała jedna z gmin w trakcie postępowania sądowego (wyrok WSA w Gliwicach, nr IV SA/GI 450/14). Otóż organ skarbowy uniemożliwił jej przekazanie majątku do związku, obciążając go wysokim opodatkowaniem. Gdyby więc gminy miały postępować zgodnie z rygorystycznymi przepisami, to okazałyby się martwą literą prawa. Pośrednia formuła umożliwiła działanie związków i przystępowanie do nich gmin.