Jak dowiedziała się „Rz”, z początkiem lutego 2010 r. z pracy w Ministerstwie Finansów zrezygnował jeden z zastępców dyrektora Departamentu Kontroli Skarbowej. Odszedł do prywatnej kancelarii i – jak ustaliliśmy – w Krajowej Radzie Doradców Podatkowych podał już nawet adres, pod którym zamierza wykonywać usługi. To nie pierwszy taki przypadek w tym departamencie w ostatnich latach (w 2006 r. do pracy w prywatnej kancelarii odszedł ówczesny dyrektor departamentu). Problem w tym, że żaden przepis nie zabrania natychmiastowej zamiany fotela w ministerstwie na fotel w prywatnej firmie.
[srodtytul]Konflikt interesów[/srodtytul]
Zwłaszcza jeśli odchodzący nie był mianowanym urzędnikiem służby cywilnej, bo tych – zgodnie z ustawą o służbie cywilnej – obowiązuje trzymiesięczne wypowiedzenie. Zwykli pracownicy mogą się pożegnać z pracodawcą w terminach przewidzianych w kodeksie pracy, czyli np. po miesięcznym wypowiedzeniu, jeśli w ministerstwie pracowali krócej niż trzy lata.
[wyimek]Dawna praca w Ministerstwie Finansów to atut przy pozyskiwaniu klientów w biznesie[/wyimek]
Ani ustawa o służbie cywilnej, której podlegają zatrudnieni w resorcie i w podległych ministrowi finansów służbach (bo należą do korpusu służby cywilnej), ani też ustawa o kontroli skarbowej nie wymagają okresu karencji przy przechodzeniu z pracy w ministerstwie do prywatnej firmy. Co więcej, nie wymaga tego nawet ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (DzU z 2006 r., nr 216, poz. 1584). Jej przepisy nie pozwalają jedynie na łączenie pracy na państwowej posadzie z pracą w prywatnej firmie. Co więcej, także przewidziany w kodeksie pracy zakaz konkurencji (art. 1011) ich nie dotyczy.