– Słowo „Wielkopolski" w nazwie Gorzowa jest zupełnie zbędne. Za jego używaniem nie przemawiają ani względy historyczne, ani geograficzne – mówi Jerzy Synowiec, gorzowski radny PO.
W mieście, położonym w województwie lubuskim, trwa dyskusja na temat zmiany nazwy. – Propozycja wynika z Długoterminowej Strategii Zarządzania Marką Gorzów. W 2010 r. zatwierdziła ją rada – wyjaśnia Anna Zaleska, rzecznik magistratu. – Planujemy oczywiście przeprowadzenie konsultacji społecznych.
Pomysł zmiany nazwy nie jest nowy. W 2000 r. był już w tej sprawie plebiscyt. Większość mieszkańców opowiedziała się wtedy za starą nazwą. Ale teraz urzędnicy już zaczęli kampanię, która ma przekonać gorzowian do zmiany. Podczas targów edukacyjnych na początku marca wśród młodzieży rozprowadzana była ulotka z krótkim testem. Przykładowe zadanie: „Spotkaj się ze znajomymi gorzowianami. Następnie powiedz im następujące zdanie: „W antrejce na ryczce stały pyry w tytce". Jeżeli znajomi uznali, że co najwyżej postradałeś zmysły, to... gratulujemy znajomych. Powtórz to samo zdanie w Wielkopolsce. Czyżby odbiór był inny?".
– Nie chcemy obrażać Wielkopolski. To miał być żart, który zaznacza naszą odrębność – zastrzega Zaleska.
Gorzów rzeczywiście nigdy do Wielkopolski nie należał. Przed wojną wchodził w skład Niemiec i nosił nazwę Landsberg an der Warthe. Po przyłączeniu do Polski krótko nazywał się Kobyla Góra, potem Gorzów nad Wartą. W 1946 r. Komisja Ustalania Nazw Miejscowości uznała, że miasto powinno nazywać się Gorzów Wielkopolski. Była to pochodna zaliczenia go do województwa poznańskiego. W 1975 r. Gorzów stał się stolicą nowo utworzonego województwa gorzowskiego, a po kolejnej reformie (1999 r.) – jedną z dwóch stolic województwa lubuskiego. Nazwa jednak została.