– Mają jak pączki w maśle – mówią z zazdrością sąsiedzi najbogatszej gminy w Polsce. Nie jest to żadna metropolia, ale maleńka, licząca 4,5 tys. mieszkańców, gmina Kleszczów (woj. łódzkie). Stać ją m.in. na wysyłanie dzieci na wakacyjny wypoczynek nad Morze Śródziemne, darmową wodę w kranach czy też dofinansowanie opieki stomatologicznej, za którą inni muszą słono płacić. Takie bonusy muszą wywoływać niedowierzanie u sąsiadów.
Wszystko to dzięki podatkom płaconym przez kopalnię i elektrownię Bełchatów. Kleszczów ma z tego tytułu rocznie 33 tys. zł wpływów podatkowych na mieszkańca – ok. 30 razy więcej od średniej krajowej (1180 zł).
– To jest niesamowite. Jak się to słyszy, to aż chciałoby się przeprowadzić do Kleszczowa – mówi Dorota Rutkowska, posłanka PO, do grudnia zeszłego roku wiceprezydent Skierniewic. To miasto dziesięć razy ludniejsze od Kleszczowa, ale budżet ma... mniejszy.
„Rz" sprawdziła, na co liczyć mogą mieszkańcy trzech najbogatszych pod względem dochodów podatkowych na jednego mieszkańca gmin w Polsce.