Do piątku prezydent sam może ich zatrzymać lub zwolnić, a po tej dacie musiałby jeszcze wystąpić do Krajowej Rady Sądownictwa o opinię. Może to przedłużyć całą procedurę nawet o trzy miesiące.
Do 12 sędziów SN, którzy już przed miesiącem wyrazili wolę kontynuowania orzekania po przekroczeniu 65 lat w przewidzianym przez nową ustawę o Sądzie Najwyższym terminie, dołączyło jeszcze dwóch sędziów z Izby Karnej SN: Krzysztof Cesarz i Andrzej Siuchniński, którzy nie powołali się jednak na nową ustawę skracającą wiek emerytalny sędziów SN z 72 do 65 lat, ale zostawiającą im furtkę w postaci pisma (nie używają określenia prośba) do prezydenta.
Chcą orzekać, ale...
Powołali się wprost na konstytucyjnie zagwarantowaną nieusuwalność ze stanowiska sędziego. Wcześniej tej formuły użyli Stanisław Zabłocki, prezes Izby Karnej SN, Józef Iwulski, prezes Izby Pracy, oraz jeszcze jeden sędzia. Nie są to więc formalnie „wnioski o przedłużenie orzekania", ale oświadczenia o gotowości do zajmowania stanowiska sędziego/orzekania w SN do ukończenia 70. roku życia. Do tych pism nie są załączone zaświadczenia lekarskie wymagane przez ustawę o SN.
Nie wiadomo, jak do tej kwestii podejdzie Andrzej Duda. Faktem jest, że procedura daje prezydentowi jako stosującemu ją spory margines interpretacji.
Zostanie on jednak od soboty ograniczony. Tego dnia wchodzi w życie nowelizacja nowej ustawy o SN oraz o Krajowej Radzie Sądownictwa, która nakazuje prezydentowi zasięgnąć opinii KRS przed decyzją, czy umożliwić sędziemu SN orzekanie po ukończeniu 65 lat czy nie. Dodajmy, że to osobiste uprawnienie prezydenta było krytykowane przez przedstawicieli Komisji Europejskiej i nowela ma być jednym z ukłonów strony polskiej w sporze z Brukselą. To może zatem przemawiać za tym, aby prezydent poczekał z decyzją na nowe przepisy, by nie narazić się na zarzuty, że sam w tej kwestii chce decydować, zwłaszcza gdyby odmawiał sędziom dalszego orzekania.