W jednym z ostatnich swoich wywiadów („Gazeta Prawna" wydanie internetowe z 23 marca 2019 r.) mówił Pan: „Zmieniły się pewne zachowania sędziów, którzy podjęli decyzję o zaangażowaniu się w spór. Spór, który jest bardzo głęboki i determinuje postawy o charakterze politycznym, zaś uczestnictwo w tym sporze polega na zdeklarowanym przyjęciu postaw politycznych przez niektórych sędziów".
Tu się z Panem zgodzę. Sędziowie zaangażowali się w spór, choć do tej pory milczeli. Czy wypowiadając takie słowa, zadał Pan sobie proste pytanie, dlaczego? Podpowiem: ponieważ bronią demokratycznego państwa prawa. Zapewniam Pana, że sędziowie rozumieją zarówno zapisy, jak i ducha konstytucji i właśnie w imię tych zapisów tak licznie zabierają głos. Myli się Pan głęboko, mówiąc, że sędziowie przyjęli postawy polityczne i opowiedzieli się po którejkolwiek ze stron sporu. Od 1989 r., a później od uchwalenia konstytucji, w której zostały zakreślone ramy funkcjonowania sądów i sędziów, oni w zasadzie nie zabierali głosu i nie opowiadali się po żadnej ze stron. Zawsze bowiem po wygranych wyborach partia przejmująca władzę działała wedle nakreślonych norm konstytucyjnych.
Owszem, stowarzyszenia sędziowskie wielokrotnie zwracały uwagę na konieczność przeprowadzenia reform wymiaru sprawiedliwości, i to nie tylko w wymiarze przyspieszenia procedur, ale także w wymiarze zmian organizacyjnych. Niestety żadna dotychczas rządząca formacja nie wsłuchiwała się w nasz głos, a tym bardziej nie brała naszych propozycji pod rozwagę. Cały czas jednak prawo do rozstrzygania sporu przed niezawisłym sędzią i niezależnym sądem nie były zagrożone. Niestety, zmieniło się to po ostatnich wyborach, kiedy to władza ustawodawcza wespół z władzą wykonawczą, rzekomo w obronie narodu (jak to niektórzy mówią: suwerena) przystąpiła do demontażu obowiązującego porządku prawnego, zmieniając zapisy konstytucji ustawami zwykłymi. Dobrze pamiętam tę noc, kiedy to Sejm zmienił ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i jednocześnie uchwałą powołał nowych sędziów Trybunału na miejsca już obsadzone. Wydało mi się do tej pory, jako prawnikowi i sędziemu z wieloletnim stażem, że takie działania nie są możliwe, że władzę również obowiązują pewne ramy.
Niestety, myliłam się. Potem było już tylko gorzej. Odpowiadając więc Panu na tę głęboką myśl o upolitycznieniu sędziów, przypomnę tylko fragment roty naszej przysięgi, bo Pan również ją składał: „ Ślubuję uroczyście jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według mego sumienia". Czy teraz Pan o tych ważnych dla każdego sędziego słowach pamięta? Patrząc na działania, które Pan podejmuje, można mieć, jak to mówimy, uzasadnione wątpliwości, bo wystarczy poczytać zarówno doniesienia prasowe, jak i Pana wcześniejsze wypowiedzi.
W kolejnej części wywiadu mówi Pan, że „jeżeli twierdzimy, że politycy podjęli działania godzące w uwarunkowania pełnienia służby sędziowskiej, to musimy podać konkretne przykłady i dopiero na temat tych przykładów podjąć dyskusję. Jestem przekonany, że stosowanie w trakcie oceny zachowań poszczególnych sędziów kryterium racji jest głęboko wadliwe. Kryterium racji zaś, według tego stanowiska, ma wiązać się z obroną konstytucji. Konstytucja nie zawiera zapisu, wedle którego sędzia może prowadzić działalność polityczną wtedy, kiedy ma słuszność, a zatem reprezentowane przez niego poglądy, przekonanie do programu określonej partii, czy też ruchu politycznego jest trafne. To kryterium trafności, kryterium racji nie może być kryterium obiektywnym i dlatego właśnie, a także wobec faktu, że leży w sprzeczności z samą istotą służby sędziowskiej, zgodnie z konstytucją nie może mieć miejsca. Nie możemy więc uznać, że sędziowie są usprawiedliwieni w swej działalności politycznej".