Jak zostać sędzią: droga z przeszkodami

Takie są sądy, jacy sędziowie. Dlatego pozycja sędziego i droga do niej warte są i ustawy, i kompleksowej, harmonijnej koncepcji – uważa Dariusz Wysocki, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku

Publikacja: 30.06.2008 09:46

Jak zostać sędzią: droga z przeszkodami

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Red

Światło dzienne ujrzał przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości (opublikowany wraz z uzasadnieniem na stronach internetowych MS) projekt ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Można by sądzić, że dotyczy on kwestii o charakterze raczej technicznym, ponieważ – na co wskazuje tytuł – reguluje proces przekształcenia Centrum Kształcenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratur w Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury (Krajowa Szkoła). Jak się jednak okazuje, w przepisach przejściowych i końcowych projektowanej zmiany resortowego systemu edukacji schowana została długo oczekiwana, mająca być przełomową, reforma drogi dochodzenia do stanowiska sędziego.

Takie są sądy, jacy sędziowie. Dlatego pozycja sędziego i droga do niej warte są i ustawy, i kompleksowej, harmonijnej koncepcji. Tymczasem efekt wielomiesięcznych prac i przygotowań do istotnych zmian w sercu trzeciej władzy jest nieśmiało wprowadzany od zaplecza, przy okazji poprawiania systemu szkolenia.

Pomijając jednak te kwestie ogólnej natury, można powiedzieć, że proponowana forma zastąpienia dotychczasowej drogi dochodzenia do stanowiska sędziego nową jest najlepszą ze złych. Dobrą, bo niewątpliwie lepszą od propozycji “sędziego niepełnowartościowego” (zwanego sędzią na próbę) i “sędziego rezydenta”, czyli grodzkiego. Złą, bo w równym stopniu co dwie poprzednie obciążoną mankamentami metodyczno-koncepcyjnymi.Szkolenie kadr i ustalanie list rankingowych ma dla poziomu sądownictwa ważne, ale nie wyłączne znaczenie. Równie istotne są oparte na przemyślanych, odpowiednich kryteriach zasady dochodzenia do stanowiska sędziowskiego, będące gwarancją pozyskiwania przez Temidę najbardziej wartościowych osób. Od tego zależą poziom i mobilność sądów, które mogą być albo trzecią władzą, albo tylko władzą trzecią (trzeciej kolejności).

Bez urazy, ale nie wystarczy być dobrym prawnikiem, żeby zostać dobrym sędzią. Sędzia powinien spełniać trzy warunki: musi być dobrze wykształconym i solidnym jurystą; szczycić się opartym na aksjologii przywiązaniem do powszechnie uznanych wartości i szacunkiem dla człowieka; mieć odpowiednie doświadczenie zawodowe i intuicję – gwarancje poznania i rozumienia problemu.

Oparta na doświadczeniu i intelektualnym poznaniu intuicja jest bowiem niezwykle ważnym instrumentem poznawczym tam, gdzie mają się rozstrzygać trudne sprawy ludzi. Oczywiście instrumentem wymagającym odpowiedniego dystansu, bo nieweryfikowalnym na podstawach naukowych, a przez to niedoskonałym.

Za stołem sędziowskim nie ma jednak również miejsca dla doświadczonych arogantów i inteligentnych ignorantów. Kto nie potrafi się pochylić nad człowiekiem i nad jego problemami, ten nie powinien przywdziewać togi i biretu. W interesie wszystkich uczciwych ludzi leży więc, by sędziami zostawali nie najbardziej błyskotliwi, lecz dobrzy prawnicy, odpowiadający pozostałym dwu wymaganiom.

Poprzedni, obecny i proponowany system doboru kadr sędziowskich tego nie gwarantuje. Gwarancję taką stworzyłoby otwarcie drogi dochodzenia do zawodu jedynie:

doświadczonym prawnikom, teoretykom i praktykom, którzy na co dzień dają niepodważalne świadectwo odpowiadania wskazanym trzem warunkom,

asesorom pracującym pod kierunkiem najlepszych, najbardziej wartościowych sędziów.

Nie, to nie jest nieporozumienie. To chwila szczerości. Chodzi właśnie o asesorów, którzy powinni być nie – jak w dotychczasowym chorym systemie – substytutami sędziego, lecz właśnie kwintesencją asystenta, referendarza i praktykanta terminującego w zawodzie sędziowskim. Nie ma powodów ani do eliminowania asesora z polskiej tradycji i praktyki sądowej, ani do mnożenia nomenklatury stanowisk i komplikowania drogi dochodzenia do stanowiska sędziowskiego. Im prostszy system, tym lepszy i czytelniejszy.Co komu zawinił asesor? To nie asesorzy ponoszą winę za absurd powierzenia samodzielnego sprawowania wymiaru sprawiedliwości adeptom, i to na pierwszej linii. W ten sposób wyrządzano wielką szkodę zarówno asesorom zmuszanym do wysiłku przekraczającego ich możliwości i obarczanym nadmierną odpowiedzialnością, jak i interesowi publicznemu, szkodząc przy tym poważnie wizerunkowi wymiaru sprawiedliwości. Oddanie sprawowania sprawiedliwości w ręce niedoświadczonych, niemających odpowiedniej praktyki osób jest karykaturą sprawiedliwości, a nie pomocą jej. Jednak po tym wszystkim wyrzucenie asesora przywodzi na myśl znaną sentencję, że kowal zawinił, a Cygana powiesili. Wystarczy przestawić sprawę z głowy na nogi i odebrać asesorom samodzielne kompetencje orzecznicze.

[wyimek]Za stołem sędziowskim nie ma miejsca dla doświadczonych arogantów i inteligentnych ignorantów[/wyimek]

Należałoby zatem połączyć w całość asystenta sędziego i referendarza, dodać dotychczasowe kompetencje asesorskie i – nazywając asesorem – umieścić to stanowisko w dziale III prawa o ustroju sądów powszechnych. Pozwoliłoby to jednocześnie załatwić problem właściwego usytuowania w strukturze sądów powszechnych praktykującego pomocnika sędziego, a przez to wartościowego kandydata do stanowiska sędziowskiego. Asystent sędziego funkcjonuje bowiem dzisiaj rzeczywiście poza tą strukturą. Całkowicie słuszne są zarówno racje, jak i aspiracje zgłaszane przez to środowisko zawodowe. W momencie przyjęcia koncepcji rozsądnie traktowanej instytucji asesora sądowego asystenci sędziów i referendarze powinni mieć możliwość przystąpienia na równi z kończącymi aplikację do egzaminu asesorskiego, którym należy zastąpić dzisiejszy egzamin sędziowski. Kandydat do stanowiska sędziego powinien zdać egzamin tak, jak codziennie przed społeczeństwem zdaje go sędzia, czyli zaletami swojego umysłu i charakteru, a nie sumą punktów przydzielanych za wyklepanie przepisów i kazusów.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2008/06/30/jak-zostac-sedzia-droga-z-przeszkodami/]Skomentuj artykuł[/link][/b][/ramka]

Światło dzienne ujrzał przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości (opublikowany wraz z uzasadnieniem na stronach internetowych MS) projekt ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Można by sądzić, że dotyczy on kwestii o charakterze raczej technicznym, ponieważ – na co wskazuje tytuł – reguluje proces przekształcenia Centrum Kształcenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratur w Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury (Krajowa Szkoła). Jak się jednak okazuje, w przepisach przejściowych i końcowych projektowanej zmiany resortowego systemu edukacji schowana została długo oczekiwana, mająca być przełomową, reforma drogi dochodzenia do stanowiska sędziego.

Pozostało 89% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"