[i][b]Rozmowa z profesorem Andrzejem Markiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.[/b][/i]
[b]Rz: W tym roku zjazd odbył się w Toruniu i poświęcony był spójności prawa karnego z perspektywy jego nowelizacji. Dlaczego właśnie taki temat? Nie ma ważniejszych?[/b]
[b]prof. Andrzej Marek, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu:[/b] To sprawa najważniejsza. To, co się dzieje z prawem karnym, napawa przerażeniem. Dzisiejszy [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=44DE1E988884755D85448CB4A633F49A?id=74999]kodeks karny[/link] w ciągu 12 lat obowiązywania był nowelizowany aż 44 razy. Dla porównania kodeks z 1932 r., który obowiązywał do końca 1969 r. (przez 38 lat), zmieniano zaledwie dziewięć razy. Świadczy to o nadmiernej aktywności polityków. Oni do celów politycznych i populistycznych wyrywkowo poprawiają przepisy, tworzą nieprzemyślane typy przestępstw lub środki karne, nie bacząc na skutki swoich działań. Jedna nowelizacja goni drugą.
[b]Często zmiany w kodeksie są reakcją na tragiczne wydarzenia.[/b]
No właśnie. I na tym polega największy problem. Mamy tragiczne zdarzenie i natychmiast jest propozycja zaostrzenia kary za nie. Mało tego, na fali społecznej dyskusji i akceptacji projekt jest szybko uchwalany. Mija tydzień i mamy inne tragiczne zdarzenie i znów ta sama droga – powstaje projekt zaostrzający kary, jak burza przechodzi przez parlament i równie szybko wchodzi w życie. Nikt nie informuje ludzi, że ten surowszy przepis wobec sprawców w tej konkretnej sprawie i tak nie będzie miał zastosowania. Obowiązuje bowiem zasada, że prawo nie działa wstecz. Tempo nowelizacji nie służy też jakości. Pojawiają się przepisy z błędami tak istotnymi, że właściwie nie można ich stosować.