Reklama
Rozwiń

Politycy psują kodeks

Raz na dwa lata karniści spotykają się na Zjeździe Katedr Prawa Karnego, by podyskutować na temat najbardziej palących problemów i znaleźć sposób ich rozwiązania

Publikacja: 30.09.2010 04:33

Politycy psują kodeks

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

[i][b]Rozmowa z profesorem Andrzejem Markiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.[/b][/i]

[b]Rz: W tym roku zjazd odbył się w Toruniu i poświęcony był spójności prawa karnego z perspektywy jego nowelizacji. Dlaczego właśnie taki temat? Nie ma ważniejszych?[/b]

[b]prof. Andrzej Marek, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu:[/b] To sprawa najważniejsza. To, co się dzieje z prawem karnym, napawa przerażeniem. Dzisiejszy [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=44DE1E988884755D85448CB4A633F49A?id=74999]kodeks karny[/link] w ciągu 12 lat obowiązywania był nowelizowany aż 44 razy. Dla porównania kodeks z 1932 r., który obowiązywał do końca 1969 r. (przez 38 lat), zmieniano zaledwie dziewięć razy. Świadczy to o nadmiernej aktywności polityków. Oni do celów politycznych i populistycznych wyrywkowo poprawiają przepisy, tworzą nieprzemyślane typy przestępstw lub środki karne, nie bacząc na skutki swoich działań. Jedna nowelizacja goni drugą.

[b]Często zmiany w kodeksie są reakcją na tragiczne wydarzenia.[/b]

No właśnie. I na tym polega największy problem. Mamy tragiczne zdarzenie i natychmiast jest propozycja zaostrzenia kary za nie. Mało tego, na fali społecznej dyskusji i akceptacji projekt jest szybko uchwalany. Mija tydzień i mamy inne tragiczne zdarzenie i znów ta sama droga – powstaje projekt zaostrzający kary, jak burza przechodzi przez parlament i równie szybko wchodzi w życie. Nikt nie informuje ludzi, że ten surowszy przepis wobec sprawców w tej konkretnej sprawie i tak nie będzie miał zastosowania. Obowiązuje bowiem zasada, że prawo nie działa wstecz. Tempo nowelizacji nie służy też jakości. Pojawiają się przepisy z błędami tak istotnymi, że właściwie nie można ich stosować.

[b]A może to teoretycy są przewrażliwieni na punkcie zmian w prawie karnym i ich nietrafności?[/b]

Zapewniam, że nie. Przykładów jest sporo. Całkiem niedawno w kodeksie pojawił się nowy środek karny – zakaz wstępu do ośrodków gier i uczestnictwa w grach hazardowych. Tyle że nie ma przestępstwa, za które można to orzec. Błąd polega na tym, że naruszanie zasad urządzania i prowadzenia gier hazardowych reguluje kodeks karny skarbowy, a nie kodeks karny.

Albo inny przykład. Wprowadzamy przepis o karaniu za upublicznianie wizerunku nagiego ciała, ale już brakuje w nim opisu, o jaki wizerunek chodzi – z przodu, z tyłu, jakiej części ciała itd. Przecież żaden sąd nie wyda wyroku, opierając się na przepisie, który jest tak niejednoznaczny. Sędziowie są naprawdę w trudnej sytuacji.

[b]Dlaczego? Przecież to oni decydują o kwalifikacji prawnej czynu, to oni ferują wyroki. Nikt ich do niczego nie zmusza.[/b]

Negatywny skutek odnosi zaostrzanie kar. Podnoszenie kar minimalnych, wyłączanie warunkowego zawieszenia wykonania kary oraz obligatoryjność stosowania surowych środków karnych zmuszają sędziów do orzekania często wbrew sobie. Nie mają szansy na indywidualizowanie kary ani koniecznej swobody orzekania. To niezgodne z konstytucyjnymi zasadami.

Nie mówiąc już o klęsce państwa w obliczu 40-tysięcznej rzeszy prawomocnie skazanych, którzy czekają na miejsca w więzieniu.

[b]To podważenie powagi wyroków oraz zaprzeczenie prewencyjnej funkcji kary. Czy to ma sens?[/b]

Czasem jednak prawo, także karne, trzeba zmieniać. Nie mówimy o zakazie kompleksowej nowelizacji. Raz na jakiś czas, po gruntownej analizie, trzeba zmieniać nawet kodeks. Szkodliwe są drobne nowele, które w kolejce czekają w Sejmie. Kodeks karny powinien stanowić całość – być systemem opartym na określonych założeniach. W rezultacie tych ciągłych poprawek jest porozrywany, niespójny, powiedziałbym nawet – zmasakrowany.

[b]Chcecie z tym walczyć?[/b]

Właśnie o tym dyskutowaliśmy przez kilka dni w Toruniu. Uczestnicy zjazdu przyjęli postulat powrotu do komisji kodyfikacyjnej, której zadaniem powinna być kompleksowa reforma prawa karnego. Takiej jak powołana w 1989 r. komisja, która opracowała projekt obecnie obowiązującego kodeksu, a w której znaleźli się przedstawiciele czołowych ośrodków akademickich, sędziowie, prokuratorzy i adwokaci.

Ponadto mamy wspaniałe tradycje prac komisji kodyfikacyjnej z okresu międzywojennego, których efektem były znakomite kodyfikacje, m.in. kodeks karny Juliusza Makarewicza, ceniony w całej Europie. Dlaczego by do nich nie powrócić?

[i]—rozmawiała Agata Łukaszewicz[/i]

[i][b]Rozmowa z profesorem Andrzejem Markiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.[/b][/i]

[b]Rz: W tym roku zjazd odbył się w Toruniu i poświęcony był spójności prawa karnego z perspektywy jego nowelizacji. Dlaczego właśnie taki temat? Nie ma ważniejszych?[/b]

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Prawo drogowe
Egzamin na prawo jazdy będzie trudniejszy? Jest stanowisko WORD Warszawa
Sądy i trybunały
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Uchwała TK
Prawo w Polsce
Trybunał Konstytucyjny: mniej religii w szkołach jest bezprawne
W sądzie i w urzędzie
Dziedziczenie nieruchomości: prostsze formalności dla nowych właścicieli
W sądzie i w urzędzie
Od 1 lipca nowości w aplikacji mObywatel. Oto, jakie usługi wprowadzono