Ponieważ w grudniu kończy się kadencja czterech sędziów TK, Sejm będzie musiał wkrótce wybrać jeszcze jednego. Kadencja sędziów będzie trwała dziewięć lat.
Kandydatów było wielu, ale zgłoszeni przez PiS prof. Krystyna Pawłowicz oraz przez SLD prof. Andrzej Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego, nie uzyskali wymaganej większości. Z kolei trzeci kandydat PO prof. Bogusław Banaszak zrezygnował, gdy media przypomniały wytoczony mu przed pięcioma laty proces o plagiat.
– To skandal, czujemy się oszukani – mówi Tomasz Kalita, rzecznik SLD. – Informowaliśmy premiera i PO o zgłoszonej przez nas wybitnej kandydaturze, skonsultowanej ze środowiskami prawniczymi, tymczasem wybrali tylko swoich.
Rozgoryczony jest też Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej: – Była okazja, by wadliwą procedurę wyborczą sędziów TK poprawiać przez publiczną i indywidualną ocenę kandydatów, zwłaszcza przez środowiska prawnicze. Przykre jest to, że jeden z kandydatów groził pozwem gazecie, która pisała o jego kwalifikacjach.
Krytycznie do wyboru odniosła się też Beata Kempa, posłanka PiS, która uważa, że wybrani powinni zostać kandydaci po jednym z każdego z klubów: PO, PiS, SLD i PSL.