W opublikowanym w sobotę w mediach społecznościowych wywiadzie dla prawicowych mediów prezydent Andrzej Duda miał podsumować 10 lat swojej prezydentury. Jednak z całej rozmowy największym echem odbiły się jego ostre słowa pod adresem polskich prawników, w szczególności sędziów. Zapytany, czy uważa, że wykorzystał wszystkie narzędzia, by „uleczyć wrzód jakim jest sądownictwo”, Andrzej Duda nie odpowiedział merytorycznie, lecz stwierdził, że dla niego jako prawnika to, co się dzieje, jest oszałamiające".
- Jak ja widzę ludzi, których do niedawna uważano za autorytety prawnicze, którzy wychodzą i wzywają do łamania prawa, konstytucji w imię jakiegoś wyższego dobra, którym jest utrzymanie przez nich koryta i wpływów, to przyznam szczerze, że resztki złudzeń ze mnie opadają, z kim my mamy do czynienia, o co tutaj chodziło na początku lat 90. Chodziło po prostu o stworzenie sobie układu z kolegami, najczęściej z wydziałów prawa, którzy po uszy byli umoczeni we współpracę różnej maści z komunistami, włącznie ze służbą bezpieczeństwa. (...) Po prostu powstała spóła, która do dzisiaj broni swoich wpływów, możliwości oddziaływania i stanowisk – mówił wyraźnie rozemocjonowany Andrzej Duda.
Czytaj więcej
Dorobek prezydencki Andrzeja Dudy oceni historia – szczególnie na tle Karola Nawrockiego. Ale jeg...
Prezydent Andrzej Duda grozi sędziom
Pod adresem środowiska sędziowskiego padło sformułowania „sitwa”. - Wymiar sprawiedliwości, środowisko sędziowskie oczyści się samo. Figa z makiem, z pasternakiem. Tak się oczyściło, że do dzisiaj, do 2015 roku, jak sprawdziliśmy stan osobowy Sądu Najwyższego, to się okazało, że została cała grupa sędziów, którzy należeli do PZPR - stwierdził Andrzej Duda. - (...) To wszystko musi zostać naprawione. Nie może być tak – ja to mówię przy każdych nominacjach sędziowskich - że obywatel wie, jakie są poglądy sędziego – dodał.
- Jeżeli to środowisko się nie opamięta i samo nie zrobi resetu, to skończy się na tym, że trzeba będzie wszystkich tych ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego, bez prawa do stanu spoczynku. Być może przyjdzie taki dzień, że trzeba będzie po prostu to zrobić - zagroził prezydent. - Niedawno jeden człowiek powiedział do mnie bardzo brutalnie: wie pan, dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i warcholstwa bezczelnego? Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę. To straszne, ale w tych słowach jest prawda – usłyszeli prawicowi dziennikarze z ust Dudy.