Piotrków Trybunalski już wkrótce będzie w centrum poważnej politycznej zawieruchy. Będzie poligonem dla strategii, którą PiS może stosować aż do wyborów parlamentarnych w 2027 roku (lub wcześniej, jeśli odbędą się np. wiosną 2026 roku, czego spodziewa się coraz więcej polityków w Warszawie). O co chodzi? Od kilku tygodni w Piotrkowie trwała zbiórka podpisów pod referendum w sprawie odwołania prezydenta Juliusza Wiernickiego i rady miasta. Prezydent urzęduje od 2024 roku, startował z własnego komitetu, ale należy do Platformy Obywatelskiej. W środę organizatorzy referendum poinformowali, że udało się zebrać niezbędne podpisy. Stało się to... w Sejmie, w trakcie posiedzenia parlamentarnego zespołu „Ruchu Obrony Granic”. To właśnie wtedy – w otoczeniu ważnych polityków PiS oraz szefa ROG Roberta Bąkiewicza – padła informacja, że podpisy zostały zebrane. I nic dziwnego, że w obecności Bąkiewicza, bo drugie referendum ma dotyczyć utworzenia w Piotrkowie Centrum Integracji Cudzoziemców, a lider ROG wspierał ten pomysł referendalny.
Na czele inicjatywy stoi Beata Dróżdż, radna PiS w sejmiku wojewódzkim, a w akcję referendalną partia Kaczyńskiego była mocno zaangażowana – w mieście pojawili się m.in. Mariusz Błaszczak i Janusz Kowalski. I to ma być pierwsze przekucie sprawy granicy w polityczną ofensywę PiS w terenie – wszystko jako przygotowanie przed wyborami do Sejmu. Politycy PiS wskazują zresztą, że w tym roku jedno referendum już się udało – 12 maja w Zabrzu, gdzie odwołano prezydent Agnieszkę Rupniewską, która startowała z poparciem PO.
Czytaj więcej
Granica znów staje się osią politycznej mobilizacji i centrum polityki. Ogłoszenie przez Donalda...
Strategia PiS: Tysiąc bitew wydanych PO aż do wyborów. Referenda jedną z nich
Referenda lokalne i ich wspieranie to właśnie jeden z pomysłów PiS na najbliższe miesiące. – Celem jest maksymalne pokazanie korozji i słabości tej władzy – mówi ważny polityk PiS. Wszystko oczywiście jest rezultatem zwycięstwa Karola Nawrockiego i entuzjazmu PiS po tym sukcesie, który wygasił też (przynajmniej chwilowo) wewnętrzne spory w partii. Poprzednie działania PiS, jak zaangażowanie na granicy, i to już wczesną wiosną, referendum w sprawie migracji, inicjatywy dotyczące CPK – to wszystko mieści się w ramach tej strategii. Były premier Mateusz Morawiecki w ubiegłym roku w Przysusze nazwał ją „strategią tysiąca bitew”. I PiS na różnych szczeblach ją realizuje. Celem jest też pokazanie aktywności partii, promowanie potencjalnych nowych twarzy, testy kolejnych metod działania – słyszymy z Nowogrodzkiej.