Sędzia Bartłomiej Starosta, SR w Sulęcinie, został w piątek wysłuchany jako kandydat do NSA. Nie chodziło o chęć awansu, ale o obnażenie działań obecnej KRS.
Sędzia podkreślał, że jest członkiem SSP Iustitia i że jest z tego dumny. Zdecydował się kandydować, mając na względzie awanse sędziów przed obecną KRS. Wymienił Rafała Puchalskiego, który z sędziego SR został prezesem SA w Rzeszowie, i sędzię Annę Dalkowską z SR, która trafiła do NSA. Tej ostatniej wytknął błędy i sprostowania, których musiała dokonać po wydanych orzeczeniach.
Czytaj więcej
Jeśli sąd każe mi zapłacić za to, że orzekałem jako nieuprawniona osoba, to zapłacę. W innej sytuacji nie – mówił kandydat do NSA przed KRS.
Kilka razy próbowano odebrać mu głos. Wspierali go posłowie: Kamila Gasiuk-Pihowicz i Tomasz Zimoch. Chcieli dowiedzieć się więcej o tzw. aferze hejterskiej w MS, o której sędzia Starosta mówił bardzo dużo. Wnosił też o wyłączenie kilku sędziów z KRS w sprawie jego ewentualnego awansu. Obrady przerwano, by przygotował wnioski o wyłączenie na piśmie. Po przerwie emocje się nasiliły. Wszystkie wnioski o wyłączenie (dziesięć) przegrały w głosowaniu. Bartłomiej Starosta nie ukrywał żalu. Podawał wypowiedzi sędziów – członków Rady, które dyskredytowały jego osobę. – Czy potrzeba czegoś więcej, by uznać, że ci członkowie są do mnie negatywnie nastawieni? – pytał. I dodał, że nie będzie wnosił o reasumpcję głosowania, bo wie, że to nic nie da. W trakcie wysłuchania wiele razy powtarzał, że wie, iż nie zostanie wybrany na zwycięzcę konkursu.
Posłowie – nowi członkowie KRS pytali o powody postępowań dyscyplinarnych, które zresztą nie zakończyły się przez cztery lata. Sędzia opowiadał o sytuacji w swoim sądzie, o obciążeniu go dodatkowymi obowiązkami, nierespektowaniu jego sytuacji, gdy przebywał na L4 itd.