Mimo zapowiedzi, że kongres wypracuje zupełnie nową wizję wymiaru sprawiedliwości, trudno oprzeć się wrażeniu, że propozycja nowej ustawy o SN to powrót do stanu sprzed 2015 r. Przewidziano likwidację Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Wykreślono z katalogu sankcji dyscyplinarnych karę pieniężną oraz ograniczono czyny, za które te kary grożą. W sprawach dyscyplinarnych ma orzekać trzech sędziów SN w I instancji i siedmiu w II (losowanych ze wszystkich izb).
Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, podkreśla, że wszystkie projekty ustaw, także ten o SN, to wersja wyjściowa. Może się zmienić po konsultacjach społecznych, które trwają.
Wrócić ma też możliwość opóźnienia przejścia w stan spoczynku o maksymalnie siedem lat (dziś obowiązkowy w wieku 65 lat), jeśli pozwala na to stan zdrowia.
Projekt przewiduje ustanowienie maksimum etatów sędziowskich w SN na poziomie 80. Prezydent będzie mógł zmienić tę liczbę, ale tylko na wniosek Zgromadzenia Ogólnego SN i nie ponad 80.
– To ograniczy zakres spraw, które będą do niego wpływać. To nie ma być sąd III instancji, lecz sąd prawa, rozstrzygający najważniejsze zagadnienia. Ma też nie być ławników w SN – mówi sędzia Przymusiński.