Wojciech Tumidalski: Między harakiri a polexitem

To nie podejście UE do polskich sądów się zmieniło, lecz traktowanie praworządności przez władze w Warszawie.

Publikacja: 30.09.2021 10:11

Wojciech Tumidalski: Między harakiri a polexitem

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Sygnały tej zmiany płyną od dawna: nie będzie pieniędzy z Brukseli, jeśli Polska będzie kwestionować, że wiążą ją unijne traktaty. Był już nawet oficjalny list komisarza Didiera Reyndersa do premiera Mateusza Morawieckiego z jasnym oczekiwaniem, by szef rządu wycofał z Trybunału Konstytucyjnego swój wniosek o stwierdzenie, że Konstytucja RP ma pierwszeństwo przed prawem unijnym. Czy zawodowym politykom potrzeba więcej, by trzeźwo ocenić, kto tu ma argumenty?

Szef polskiego rządu i ci, którzy podpowiedzieli mu feralny wniosek do TK, wiedzą już zapewne, że ten ruch – obliczony na możliwość nieuznawania orzeczeń TSUE w kwestii krajowego wymiaru sprawiedliwości – był krótkowzroczny. I że Komisja Europejska bez trudu może wyegzekwować decyzje Luksemburga – tym razem np. w sprawie kar pieniężnych za niewstrzymanie wydobycia w kopalni Turów. Po prostu je potrąci z należnych Warszawie subwencji.

Czytaj więcej

TK po raz czwarty o pierwszeństwie prawa Polski i Unii

Trzeba mieć też świadomość ekonomicznych konsekwencji tej sytuacji. Zakręcony kurek z unijnymi miliardami przekłada się nie tylko na osłabianie rodzimej gospodarki, która nie może doczekać się zastrzyku, na jaki mogą liczyć konkurenci z innych państw wspólnego przecież unijnego rynku. Brak tych euro w państwowym portfelu spowoduje bowiem – jak twierdzą fachowcy – dodatkowy kłopot w postaci osłabienia złotego.

Pewnie premier sądzi, że wycofaniem wniosku z Trybubału – w czwartek TK ma wrócić do jego rozpatrywania – zgotuje sobie polityczne harakiri. Politycy Solidarnej Polski wciąż wzmacniają antyunijną retorykę, co tworzy wrażenie, że cały rząd tak myśli. Nie próbując temu przeciwdziałać, Mateusz Morawiecki traci szansę na mocny sygnał, że Polska nie myśli o polexicie. Jest jednak niewolnikiem deklaracji prezesa Kaczyńskiego, który nieraz wyrażał wolę przebudowy sądownictwa. Reformy, która jest potrzebna, ale nie można mylić jej z tym, co z sądami wyrabia ekipa ministra Ziobry. Wymiana prezesów i próby ręcznego sterowania sędziami domagającymi się respektowania prawa UE to nie jest metoda na usprawnienie wymiaru sprawiedliwości.

To, że TK w sprawie skargi premiera nie orzekł od razu, zaskakuje o tyle, że kwestia zgodności unijnego traktatu z Konstytucją RP już została przez TK rozstrzygnięta w 2005 r. Trybunał wskazał wtedy, że nie ma sprzeczności między prymatem konstytucji a pierwszeństwem prawa unijnego przed krajowym, bo właśnie w konstytucji zapisano, że Polska przestrzega wiążących ją umów międzynarodowych. To powinno zamknąć dyskusję. Wypadałoby więc powtórzyć te ustalenia, zamiast udawać, że zmieniło się coś innego niż podejście rządzących w Polsce do praworządności.

Sądy i trybunały
Ważna opinia z TSUE ws. neosędziów. Nie spodoba się wielu polskim prawnikom
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Jakie warunki trzeba spełnić, aby zdać maturę 2025?
ZUS
Kolejny pomysł zespołu Brzoski: ZUS rozliczy składki za przedsiębiorców
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Prawo rodzinne
Resort Bodnara chce dać więcej czasu rozwodnikom. Szykuje zmianę w prawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne