W gdańskim okręgu Sąd Najwyższy w wyniku kasacji uchylił już kilka wyroków, w tym dotyczące zabójstw i usiłowania popełnienia morderstwa. W 2007 r. było już kilkanaście apelacji, w których kwestionowano delegacje sędziów. W jednej sprawie uchylonej przez SN udało się powtórzyć proces i zakończyć takim samym wyrokiem. W sierpniu 2007 r. SN uchylił wyrok z Elbląga. W październiku tego samego roku – z kolejnego miasta.
Wojciech Andruszkiewicz, prezes gdańskiego Sądu Okręgowego zaznacza, że od początku 2005 r., kiedy to orzeczenia SN zaczęły wskazywać, że należy dokładnie określać terminy delegacji i wymieniać sędziów z nazwiska, zasad tych ściśle się przestrzega.
– Uchwały kolegium muszą być precyzyjne – zaznacza Andruszkiewicz.
Problemy podobne do tych w Gdańsku, Szczecinie i Elblągu, mogą występować także w innych okręgach. I choć sądy zmieniły już praktykę delegowania sędziów, to problem dopiero teraz może tak naprawdę spowodować poważne kłopoty. Bo biorąc pod uwagę skalę zjawiska, można założyć, że w niektórych okręgach wadliwe składy mogły wydać setki, jeśli nie tysiące wyroków.
Zdaniem szczecińskiego adwokata Marka Mikołajczyka, byłego dziekana Okręgowej Izby Adwokackiej, osoby skazane, które mają wątpliwości co do legalności sądu, który wydawał wyrok w ich sprawie, mają teraz dwie drogi. Pierwsza to wspomniana wcześniej kasacja w Sądzie Najwyższym. Tutaj jednak obowiązuje 30-dniowy termin od zakończenia sprawy. Po tym czasie kasację może wnieść jedynie prokurator generalny lub rzecznik praw obywatelskich.