Dlatego sądów rodzinnych nie wolno marginalizować ani tym bardziej likwidować, ale trzeba wzmacniać. To wnioski z debaty „Sędzia rodzinny w Polsce i na świecie” zorganizowanej przez Kancelarię Prezydenta RP. Rozpoczęła ją prezentacja badań polskiej rodziny przeprowadzonych przez profesorów Mariusza Jędrzejkę i Marka Konopczyńskiego z Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie. Pokazują one, że coraz dłużej pracujący rodzice coraz mniej czasu poświęcają dzieciom. Rośnie liczba rozwodów, nawet w małżeństwach, które nie mają dzieci, nie są więc obciążone. Wirtualizacja wychowania dzieci odbija się wzrostem przestępczości nieletnich oraz jej brutalizacją. Banalizuje się przy tym sama kara.
Konferencja, w której brali udział przedstawiciele władz, nauki, organizacji pozarządowych, a zwłaszcza sędziów rodzinnych (w całej Polsce jest ich ok. 1 tys.) toczyła się w cieniu pomysłu Ministerstwa Sprawiedliwości, by zlikwidować odrębne sądy rodzinne. Większość mówców była za ich utrzymaniem, a nawet rozszerzeniem na sądy okręgowe. Ewa Waszkiewicz, przewodnicząca Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych, apelowała, by nie niszczyć ich 30-letniego dorobku, ale przeciwnie – ułatwić im szkolenia, także psychologiczne, awanse (niestety poziome nie ruszyły).Jedna z najważniejszych i najboleśniejszych decyzji, jakie podejmują sędziowie rodzinni, to odebranie dziecka rodzinie i przekazywanie do placówki zastępczej. Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, podał, że choć liczba dzieci od 2000 r. zmalała o 25 proc., to liczba odebrań wzrosła z ośmiu do 11 przypadków na 1 tys.
Wiele organów się tym zajmuje (chyba najmniej gmina), ale nie ma sprawnego systemu. Nie sprawdza się koncepcja, by docelowo zlikwidować domy dziecka, gdyż tylko one przyjmują w praktyce starsze dzieci.
Przestrzegano przed formalizacją systemu. Mówiono, że liczą się zwłaszcza sędziowie wykształceni i z pasją, ale też np. kuratorzy. Stąd postulat, by społecznych, zastąpili zawodowi.