Reklama

Delegacja sędziów: nie ma pożytku z sędziego, którego obciążają stare procesy

Delegowanie sędziego do sądu wyższej instancji jest niezwykle częste w ostatnich latach.

Aktualizacja: 30.12.2018 15:02 Publikacja: 30.12.2018 12:19

Delegacja sędziów: nie ma pożytku z sędziego, którego obciążają stare procesy

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski

Wynika to z jednej strony z braków kadrowych w sądach okręgowych i sądach apelacyjnych, a z drugiej z dążenia sędziów niższych instancji do zdobycia doświadczenia w orzekaniu w sądach przełożonych. Ostatnie zmiany w ustawie o ustroju sądów powszechnych rozszerzyły możliwości wykorzystywania ich do rozstrzygania spraw drugoinstancyjnych i usunęły istniejące ograniczenia i wątpliwości.

Czytaj także: Sędziów nikt nie zapytał, a trzeba było

Tylko prezesi żałują

Podstawą prawną delegacji jest przepis art. 77 § 1 pkt 1 usp, według którego minister sprawiedliwości może delegować sędziego, za jego zgodą, do obowiązków sędziego lub czynności administracyjnych w innym sądzie równorzędnym lub niższym, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach także w sądzie wyższym, mając na względzie racjonalne wykorzystanie kadr sądownictwa powszechnego oraz potrzeby wynikające z obciążenia zadaniami poszczególnych sądów. Delegowanie to może nastąpić na czas określony, nie dłuższy niż dwa lata, albo na czas nieokreślony. Warto przypomnieć, że przepis ten w wyroku TK z 15 stycznia 2009 r. (K 45/07) został uznany za zgodny z Konstytucją RP.

Sędziowie niższych instancji stosunkowo często decydują się na podjęcie trudu pracy w ramach delegacji. Dotyczy to zwłaszcza sędziów sądów rejonowych nierzadko zgłaszających się na delegacje do sądów okręgowych. Wynika to z jednej strony z chęci poznania zasad i warsztatu pracy w sądzie wyższej instancji, zwłaszcza w wydziałach odwoławczych, zupełnie innej niż w wydziałach pierwszoinstancyjnych w sądach rejonowych. Z drugiej strony sędziowie ci mogą zaprezentować się kolegom z sądów wyższych instancji, pokazać swój sposób pracy, zdolności organizacyjne i pomysły na wykładnię prawa. Korzyści z delegacji czerpią też sędziowie sądów okręgowych i apelacyjnych, którzy nie tylko są mniej obciążeni, gdyż wpływ spraw rozkłada się na większą ilość orzeczników, ale także mogą się zapoznać ze sposobem rozumowania młodszych kolegów oraz z ich podejściem do zagadnień orzeczniczych i organizacyjnych. Taka wymiana myśli i doświadczeń wydaje się szczególnie cenna i podnosi poziom orzeczniczy zarówno sędziów delegowanych, jak i ich kolegów z sądów wyższych instancji. Sąd, do którego delegowano sędziego z niższej instancji, zyskuje też oczywiście istotną pomoc i poprawia wskaźniki opanowania wpływu spraw. Dlatego też instytucje delegowania sędziego należy ocenić bardzo pozytywnie.

Muszę jednak zauważyć, że ocenę tę nie do końca podzielają prezesi sądów, z których ta delegacja następuje. Każda delegowana osoba stanowi bowiem dla nich istotny uszczerbek w kadrze orzeczniczej i zwiększenie obciążenia pozostałych orzeczników. Dlatego też postulują, aby nie nadużywać tej instytucji, choć generalnie nie chcą stać na drodze rozwoju i kariery swoich sędziów. Okoliczności te są oczywiście brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o delegacji sędziego, co wynika z treści art. 77 § 1 pkt 1 usp.

Reklama
Reklama

Jak pożegnać stare sprawy

Nowelizacja usp obowiązująca od 10 sierpnia 2018 r. rozszerzyła uprawnienia sędziów delegowanych. Wskazać bowiem trzeba, że obecnie w myśl art. 46 § 1 usp w składzie sądu może być tylko jeden sędzia innego sądu. Sędzia sądu niższego nie może być przewodniczącym składu, chyba że sprawę rozpoznaje jeden sędzia i dwóch ławników albo jeden sędzia. Oznacza to istotne rozszerzenie zakresu spraw, w których mogą orzekać sędziowie delegowani z sądów niższych instancji. Ważne jest zwłaszcza to, że obecnie mogą oni też orzekać w składach jednoosobowych w drugiej instancji. Pozwala to na pełne zastosowanie delegacji w wydziałach odwoławczych, bo jedynym ograniczeniem jest aktualnie zakaz przewodniczenia zawodowemu składowi wieloosobowemu. Nieaktualne przy tym staje się bogate orzecznictwo dotyczące poprzedniego brzemienia art. 46 i odpadają związane z tym komplikacje dla przewodniczących wydziału.

Delegowanie sędziego do sądu wyższej instancji otwiera problem, co zrobić ze sprawami przydzielonymi mu już do rozpoznania w sądzie macierzystym. Spraw tych zwykle jest wiele i są na różnym stopniu zaawansowania. Zwykle sędziowie delegowani decydują się na wystąpienie z wnioskiem o zwolnienie ich w całości lub w części z dotychczasowych spraw. Możliwość taką przewiduje art. 47b § 5 usp, według którego na wniosek sędziego lub z urzędu kolegium sądu właściwe dla nowego miejsca służbowego sędziego lub miejsca jego delegowania może zwolnić sędziego z obowiązku rozpoznania części lub wszystkich spraw, w szczególności w razie znacznej odległości od miejsca jego delegowania, a także przy uwzględnieniu stopnia zaawansowania rozpoznawanych spraw. Przed podjęciem uchwały kolegium sądu zasięga opinii prezesów właściwych sądów.

Kolegium sądu okręgowego lub apelacyjnego ma zatem możliwość uwolnienia delegowanego sędziego od konieczności dalszego prowadzenia spraw przydzielonych mu w sądzie macierzystym. Zaskakuje, że uprawnienie to ustawodawca przyznał właśnie temu organowi sądu, który w istocie ma charakter organu opiniodawczego i nie ma innych kompetencji władczych. Jest to rozwiązanie moim zdaniem niekorzystne i niekonsekwentne w całokształcie zasad funkcjonowania sądu. W razie negatywnej decyzji kolegium (co nie należy do rzadkości) sędzia delegowany zostaje bowiem zobowiązany do świadczenia pracy w macierzystym sądzie, a do tego na bieżąco są mu przydzielane sprawy w sądzie, do którego został delegowany. Nie pozwala mu to, zwłaszcza w przypadku obszernych referatów w sądach niższych instancji, na pełne zaangażowanie się w pracę w sądzie, do którego został delegowany, co wypacza sens jego delegacji.

Dlatego uważam, że uprawnienie kolegium należy zmienić, a jego rola powinna być jedynie opiniodawcza. Natomiast decyzja powinna należeć odpowiednio do prezesa sądu okręgowego lub sądu apelacyjnego, do którego nastąpiła delegacja. Prezes ten bowiem, będąc przecież odpowiedzialnym za sytuację w całym okręgu lub apelacji, po zapoznaniu się ze stanowiskiem prezesa sądu, z którego następuje delegacja, oraz z opinią kolegium, będzie mógł podjąć racjonalną decyzję o ewentualnym zwolnieniu oraz jego zakresie. Wydaje się więc, że celowa byłaby ingerencja ustawodawcy.

Warto też zauważyć, że regulamin urzędowania sądów przewidywał przepis § 52a ust. 2, według którego prezes sądu przełożonego mógł zwolnić z obowiązku rozpoznania części przydzielonych spraw sędziego powołanego do pełnienia funkcji, o których mowa w § 48 ust. 1 pkt 2 lit. f i g, jeżeli przed powołaniem sędzia miał wskaźnik przydziału ponad 75 proc. i zastosowanie przepisu ust. 1 nie było wystarczające. Przepis ten, częściowo konkurencyjny do wskazanego art. 47b § 5 usp, został usunięty nowelizacją obowiązującą od 14 sierpnia 2018 r. Trochę szkoda, gdyż dawał on możliwość prezesowi sądu okręgowego lub apelacyjnego zwolnienia sędziego delegowanego, który został powołany do pełnienia funkcji prezesa lub wiceprezesa sądu, z orzekania w określonej części spraw przydzielonych mu w sądzie niższej instancji.

Trudno się zaangażować

Moim zdaniem rezygnacja z tego unormowania nie jest korzystna dla skutecznego zarządzania kadrami. Możliwość przewidziana w tym przepisie powinna raczej zostać rozszerzona na inne funkcje. Byłoby to bowiem elastyczne narzędzie pozwalające na zwolnienie sędziego powołanego do pełnienia odpowiedzialnej funkcji w sądzie wyższej instancji z obowiązku kończenia części spraw w sądzie macierzystym. Bez tego trudno o pełne zaangażowanie się w pracę nadzorczą i wykonywanie powierzonych obowiązków w sądzie wyższej instancji. Wydaje się przy tym, że regulacja zawarta w § 51 ust. 1 pkt 2 regulaminu nie wystarczy do osiągnięcia wskazanego celu. Przypomnę, że według tego przepisu w razie przydzielenia do wydziału kolejnego sędziego lub asesora sądowego albo powrotu referenta, którego referat został w całości podzielony zgodnie z § 52 – jeżeli jest on obciążony obowiązkiem zakończenia spraw w wydziale, w którym dotychczas orzekał, przewodniczący wydziału zarządza przydzielenie temu referentowi liczby spraw uwzględniającej średnią wielkość referatu w wydziale, w którym ma orzekać, oraz nakład pracy niezbędny do zakończenia spraw w wydziale, w którym dotychczas orzekał. W razie potrzeby zasięga się opinii prezesa sądu właściwego dla miejsca służbowego, z którego następuje przeniesienie lub delegowanie. Przepis ten nie przewiduje jednak zwolnienia ze spraw przydzielonych w macierzystym sądzie, lecz tylko ich uwzględnienie (a właściwie uwzględnienie nakładu pracy z nimi związanego) w przydziale spraw w wydziale, do którego nastąpiło delegowanie. Brakuje przy tym konkretnego wskazania, w jakim zakresie ma nastąpić uwzględnienie tego nakładu pracy, co w praktyce może prowadzić do przeciążenia delegowanego sędziego.

Reklama
Reklama

Autor jest sędzią, prezesem Sądu Okręgowego w Kielcach

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama