RMF FM zauważa, iż "to pierwszy w historii Izby Cywilnej Sądu Najwyższego przypadek, kiedy wyznaczony do orzekania sędzia nie stawia się na rozprawie i nie informuje sądu o przyczynach swojej nieobecności". Co więcej, przypadek ten jest bardziej kłopotliwy, ponieważ Kamil Zaradkiewicz był w pięciu wyznaczonych na dziś sprawach sędzią sprawozdawcą, a więc osobą najgłębiej w nie wprowadzoną i odpowiedzialną za formalności oraz uzasadnienie wyroku.

Jak podaje portal rmf24.pl, po pewnym czasie do sądu dotarło zwolnienie lekarskie sędziego Zaradkiewicza.
Przypomnijmy, iż w ostatnim czasie Sąd Najwyższy w składzie trzech sędziów Izby Dyscyplinarnej utrzymał nakaz zobowiązujący prezesów SN do dopuszczenia do orzekania sędziego Kamila Zaradkiewicza.
Jest on jednym z ośmiorga sędziów powołanych do SN według nowych zasad do starych izb Sądu Najwyższego. Sędziowie, w tym siedmiu z Izby Cywilnej (w tym sędzia Kamil Zaradkiewicz) i jeden z Karnej, inaczej niż powołani do dwóch nowych izb SN, które mają tymczasowych prezesów, nie byli od razu po nominacji wyznaczani do spraw. Byli więc traktowani inaczej niż dotychczasowi sędziowie SN. Prezesi tych izb tłumaczyli, że to ze względu na postanowienia o zabezpieczeniu wydane przez NSA w sprawach konkursu na wakujące stanowiska w SN oraz skierowanie do TSUE pytań prejudycjalnych co do praworządności procedury wyboru kandydatów przez odmienioną KRS.