Wszystko wskazuje na to, że z zapowiadanej dużej reformy na mapie administracyjnej sądownictwa niewiele pozostanie. Minister sprawiedliwości coraz głośniej mówi o likwidacji już nie 79, ale 30 najmniejszych sądów w kraju. To jednostki, w których orzeka do sześciu sędziów.
– To wstępne propozycje. Projektu przewidującego zniesienie 30 sądów rejonowych jeszcze nie ma – informuje „Rz" Patrycja Loose, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.
Powód? Opór samorządów, negatywna opinia Krajowej Rady Sądownictwa i kontekst polityczny. Od dawna wiadomo, że za zmarginalizowaniem reformy stoi PSL. To już trzecia wersja projektu rozporządzenia. W pierwszej już od lipca 2012 r. z mapy administracyjnej sądownictwa miało zniknąć 116 najmniejszych sądów rejonowych. Chodziło o jednostki, w których orzeka do 12 sędziów (pierwotnie było do 14). Projekt tego rozporządzenia spotkał się jednak z ogromną krytyką i minister Gowin reorganizację przesunął o pół roku, tj. do 1 stycznia 2013 r.
Druga wersja rozporządzenia przewidywała już nie 116, ale 79 sądów rejonowych. Teraz wszystko wygląda na to, że skończy się na 30. Głównym kryterium cały czas pozostaje liczba sędziowskich etatów.
Zagorzali przeciwnicy zmian na mapie sądownictwa coraz częściej podkreślają, że prawo do znoszenia sądów powinno zostać zapisane w ustawie, a nie – tak jak dziś – w rozporządzeniu. Projekt ustawy w tej sprawie (przygotowany przez PSL) trafił już do Sejmu. W poniedziałek dotarły tam też podpisy 150 tys. popierających go obywateli.